Podziel się tym artykułem
Usłyszałam ostatnio: lubię go, czuję się przy nim dobrze, jest w nim coś co sprawia, że mogłabym z nim być… Przeczucia i odczucia rokują dobrze, ale za chwilę pojawia się dalszy ciąg wypowiedzi „sprawdź go, zanim jeszcze nie znajduję się na etapie, na którym rozczarowanie będzie bardzo boleć”… Odmówiłam, wyperswadowałam, przekonałam, że nigdy nie ma gwarancji na to czy ktoś z nami zostanie, czy się uda, czy za chwilę nie pozostaniemy na tym ugorze z jeszcze większymi ranami, nie ma gwarancji na nic, a już na pewno na drugiego człowieka. Relacje to zawsze praca, trudno w nich o dłuższy urlop, same nie zakwitną, ale my się boimy…
Boimy się najmniejszego ryzyka, najwspanialej byłoby, gdyby dany osobnik po przeprowadzonych pieczołowicie badaniach krwi, śliny, śladów na ubraniu i osobowości wykazywał oznaki zaangażowania, chęci, zainteresowania i w ogóle, żeby dał nam na piśmie, że zawsze będzie obok, że miłość po grób, że utuli, gdy rozpadniemy się na tysiące kawałeczków. Tylko, że nawet podpisany cyrograf nie daje żadnych gwarancji, bo wolność to niezbywalne prawo, które daje możliwość odejścia w każdej chwili. Musimy więc pracować na to, by ktoś chciał zostać, a to nie jest łatwe…
Próbujemy więc, błądzimy, wybieramy i czujemy zawód, szukamy i zastanawiamy się dlaczego to znowu nie to, a przy najmniejszych odstępstwach od normy, zranieniach, niedociągnięciach, uśmiechach nie wpisujących się w algorytm, niekontrolowanych spojrzeniach, przypadkowych słowach, bezwarunkowych gestach od razu włącza nam się alarm, czerwone światełko, które mówi uważaj, coś się dzieje. A może nic się nie dzieje, tylko po wielu perturbacjach, traktujemy życie jako coś co jest albo białe, albo czarne? Owszem są tematy, w których nie ma odcieni, mówisz tak albo nie i zagłębianie się w istotę nie ma większego sensu, ale takich tematów, sytuacji jest mało, bo najczęściej jednak mamy do dyspozycji całą paletę barw, tylko boimy się ich używać.
Strach to dobry znak, odczuwanie go jest naturalne, jak oddychanie. Jednak odczuwanie strachu, a pozwolenie mu na zawładnięcie naszym życiem to już dwie różne bajki. Możesz się bać i nie robić nawet kroku w kierunku zmiany, nic się wtedy nie stanie, po prostu nie zmienisz miejsca położenia i pozostaniesz w tym marazmie uczuć, ale nie będziesz mieć prawa do pretensji do kogokolwiek. Możesz też wybrać drugą drogę, którą polecam, jest fajna, chociaż wyboista strasznie, to droga walki ze strachem, pokonywania go i nie mówię tu o jakichś motywacyjnych bzdetach, które mówią ci, że wszystko jest możliwe, bo nie wszystko: trupa dla przykładu nie ożywisz. Dużo w życiu jest możliwe, ale nie wszystko od nas zależy, los, zbiegi okoliczności, niekorzystna pogoda, nawet czasem miesiączka albo ból zęba czy głowy, a czasem po prostu zwykła niechęć mogą sprawić, że możesz zdecydowanie mniej niż więcej. Ale wróćmy do strachu, naucz się z nim walczyć! Boisz się czegoś? To normalne, naturalne, po prostu jeśli czujesz się na siłach spróbuj przezwyciężyć to, co tak cię blokuje, ale nie od razu, tylko małymi kroczkami, bo tylko takie doprowadzą cię do celu.
Człowieku, polisy na „wszystko będzie dobrze, na pewno się uda, dasz radę, nikt cię nie zrani, nie oszuka” najzwyczajniej w świecie nie dostaniesz, bo nikt nie da ci gwarancji na coś niemożliwego, ale to w życiu jest właśnie piękne, że mamy tylko kilka stałych, jak podatki i śmierć, mniej stałych (ale jednak bardziej stałych od niewiadomych) jak rodzina, przyjaciele, praca, pasje czy gorące posiłki każdego dnia, a reszta to ruletka, która pozwala na strach, ale i skok adrenaliny, i buzowanie endorfin, dla niezapomnianych chwil czasem warto żyć bez polisy i zostawić za sobą te mary przeszłości, które wmawiają bój się i nic nie rób, wtedy wszystko będzie po staremu. Właśnie, po staremu, wtedy twoje życie nie zmieni się nawet w najdrobniejszym kawałeczku i je prze-wegetujesz, a tego na pewno nie chcesz!
PS. To, że wykażesz się ostrożnością to tylko oznacza, że posiadasz instynkt samozachowawczy, ale nie myl ostrożności z cofnięciem się przed decyzją czy przeszkodą, bo cofnięcie się to nie ostrożność, to nadal tylko strach, który tobą zawładnął … A ty nadal pozostaniesz tylko sumą różnych strachów…