Podziel się tym artykułem
Mężczyźni uwielbiają bodźce dotykowe, gdy krążą swoimi dłońmi po ciele ukochanej kobiety, gdy wtapiają się w jej objęcia, jakby nic innego nie istniało, gdy wplatają swoje dłonie w jej włosy i z wolna je przeczesują, czują wtedy bliskość… Słuchowe, gdy mówi się im jacy są wspaniali, pomocni, gdy docenia się ich wysiłki, ba nawet, gdy się z nimi prowadzi ciekawe dyskusje, tak drogie Panie, mężczyźni myślą i czują… Zapachowe, gdy wyczuwają mglistą woń znajomego ciała, czasem jest to woń kwiatów zerwanych prosto z łąki, czasem świeżość owoców cytrusowych, czasem kojąca lawenda, a czasem intensywny, korzenny zapach cedru, czyli wszystko, to co odstrasza owady. I mężczyznę, jak tą natrętną muchę można odstraszyć, zniechęcić i zabić całkiem „przyjemnym” bodźcem.
Facet to taki osobnik, którego należy chcieć się nauczyć, którego wbrew temu, co się kobietom wydaje czasem trzeba posłuchać, wysłuchać, a nawet zrozumieć… Jednak jeśli nie chcesz, by facet na dłużej zagościł w twoim życiu lub po prostu uważasz, że w każdym temacie wiesz lepiej to zawsze możesz go tak wymęczyć, do tego stopnia wykończyć, że sam zechce odejść, zniknąć, teleportować się, byle dalej od ciebie! Możesz go zamęczać wiercąc mu dziurę w brzuchu, że przecież powinien zrobić to, mógłby zachować się inaczej, czemu nie pomyślał o czymś zanim ty pomyślałaś, ba, możesz nawet mieć pretensje o to, że nie wydłużył doby, bo jeszcze nie posiadł tajemnej mocy uelastyczniania jej na tyle, by być z tobą dłużej, częściej nie zaniedbując przy tym wszystkich innych sfer swojego życia.
Kobieto on tobą może i oddycha, ale równowaga musi istnieć we wszystkim, czasem trzeba chociaż na moment zaczerpnąć powietrza w innym otoczeniu, w samotności może nawet. Możesz być dla niego jak tęcza na niebie, która rozjaśnia mu i ubarwia każdy trudny i „burzowy” dzień, możesz być jak kwiat konwalii… świeży, subtelny i wdzięczny w odbiorze, ale monotonny i często pojawiający się zapach przestaje być wyczuwalny, jak za często słuchana melodia, która w pewnym momencie nie wprowadza już w nastrój radości, błogości, tego stanu nirvany.
Możesz faceta wykańczać do woli ciągłymi pretensjami o zaniedbania, o brak zainteresowania, o niechęć czy po prostu o to, że jest człowiekiem, który bywa zmęczony, sfrustrowany, smutny, czasem zniechęcony… Albo możesz potraktować go jak partnera w dyskusji, którego słuchasz i którego argumenty przynajmniej próbujesz przyjąć, któremu od czasu do czasu pozwalasz milczeć lub nawet się wykrzyczeć, bo wiesz, że jest mu to potrzebne… Możesz mieć pretensje, że czegoś nie zrobił, wyrzucać mu to bez końca… Albo możesz powiedzieć mu, że jego pomoc jest ci potrzebna i że sprawi ci radość, jeśli wykaże chociażby minimum wysiłku… Możesz czuć się urażona, że się nie domyślił, że zapomniał… Albo możesz mu po prostu przypomnieć, zapisać, powiedzieć wprost, doceni jasny sygnał bez zbędnych zawoalowanych metafor… Możesz wrzeszczeć, płakać, obrażać się, odstraszać go i nie chcieć ustąpić, ale chyba zdecydowanie lepiej jest porozmawiać i się przytulić, to działa kojąco, regenerująco, a przed wszystkim rozwojowo i dobrze rokuje na przyszłość… A z relacją jest jak z walutą ciągle trzeba patrzeć na jej kurs, reagować na zmiany i być gotowym na działanie. Chyba, że się nie chce o nią dbać, to wtedy istnieje całe mnóstwo sposobów, by takiego niechcianego insekta odstraszyć spryskując go całą gamą zapachów zwanych żalem, pretensją, złośliwością, roszczeniem czy fochem!