Podziel się tym artykułem
Jesteśmy trochę jak ta żarówka, najmocniej świecimy w pewnej fazie życia, z biegiem lat nasze światło trochę przygasa, słabnie, by z czasem całkiem zniknąć… Mniej chłoniemy, mniej chcemy, już tak nie przyswajamy, bywamy znudzeni…
W szkole uczono nas tylu przydatnych „przedmiotów”, zachęcano do pogłębiania niezbędnej do istnienia wiedzy,
a tymczasem…
Nauczeni matematyki, wcale nie potrafimy dobrze liczyć, nie jesteśmy w stanie skalkulować na jak długo starczy nam sił i jaki efekt wprowadzą nasze intensywne wysiłki…
Gdy zgłębialiśmy nasz ojczysty język skupialiśmy się na tym, by pisać i mówić poprawnie, by wszystko było na temat, ale bez zbędnych kontrowersji… Tak naprawdę nie nauczyliśmy się przedstawiać swojego zdania, nie odkryliśmy, jak mówić o własnych uczuciach, obawach, marzeniach…
Uczeni języków obcych, by lepiej rozumieć innych rozmijamy się z chęcią poznania, nie potrafimy się też w odpowiednim momencie w ten narząd mowy ugryźć, by nikogo nie urazić…
Stawiani przy mapie, by zgłębić tajniki geografii kompletnie nie potrafimy się w tym różnorodnym i pełnym niespodzianek świecie odnaleźć, zagubienie to nasze drugie imię, nasze alter ego.
Informowani o historii, tak mocno się na niej skupiliśmy, że ciągniemy każdy skrawek przeszłości sukcesywnie zatruwając naszą teraźniejszą przestrzeń, bo przecież tego, co było nie można zawrócić, nie można zmienić, nie można temu zapobiec, można tylko pamiętać.
Na zajęciach chemii tak intensywnie uczyliśmy się pierwiastków, a w dorosłym życiu bywa, że nie potrafimy złapać oddechu, że dusimy się powietrzem zamiast raczyć się nim i upajać, jak najlepszym afrodyzjakiem…
Podczas zajęć biologii dogłębnie poznaliśmy anatomię człowieka, ale już tego jak działa nasze serce, umysł nie jesteśmy w stanie pojąć, dlatego zatruwamy te nasze ukochane organy negatywnymi myślami, zawiścią, zerową empatią, kompletną niechęcią do rozwoju, bo i po co?
Filozofia uczyła nas sposobu myślenia, ukazywała innych w działaniu, w kreowaniu rzeczywistości, nauczono nas tego, ale zapomniano nam powiedzieć, że edukację musimy rozpocząć od samych siebie, od rozumienia siebie, akceptowania, tolerowania, chwalenia, gdy trzeba i krytykowania, gdy to konieczne…
Na zajęciach techniczno-informatycznych pokazano nam jak obchodzić się z maszynami, by ich nie uszkodzić, by działały jak trzeba, jednocześnie omijając wątek, że z człowiekiem również należy postępować z należytą delikatnością, wysmakowaniem i odpowiednimi proporcjami…
Uczono nas tak wielu rzeczy, ale nie nauczono nas…
➡️Prawdziwie odczuwać, bo to nie przystoi…
➡️Wypowiadać szczerych opinii, bo to nie wygodne…
➡️Iść własną ścieżką, bo to tworzy innowacje, a tym samym napędza…
➡️Przystosowywać się do zmian, do innego kierunku wiatru, do tego, co nie zaplanowane, bo po co ułatwiać?
➡️Widzieć drugiego człowieka i mieć świadomość, że każde działanie niesie ze sobą takie lub inne konsekwencje!
Warto uczyć się życia, a nie samych faktów, twierdzeń i tego, co „niezbędne”!
Miłego popołudnia
M.