Podziel się tym artykułem
Tyle rzeczy wokół, tylu „znajomych” w mediach społecznościowych, tyle wrażeń, które zapisują się na chwilę w naszych umysłach nierzadko omijając serce, tyle bezbarwnych uczuć niewyrażających żadnych emocji, tyle w tym prywatnym świecie doznań bez wartości. Otacza nas mur, niczego nam nie brakuje, żyjemy szybko, często bezcelowo i wielokrotnie tak naprawdę nie dostrzegamy, że czujemy pustkę. Taką pustkę wypalającą, obezwładniającą, palącą, której nie da się zapełnić zamiennikami oferowanymi nam przez świat…
Gdy kogoś tracimy bezpowrotnie, nie potrafimy znaleźć sobie miejsca, przeżywamy swoją żałobę, ale tak naprawdę prawie nigdy nie mówimy głośno ile w nas żalu, smutku, bólu, ile w nas uczuć, które odciskają piętno, które palą od środka jak żrący kwas… Gdy ktoś nagle znika wydaje nam się, jakby wyrwano nam serce, a gdyby tego było mało jeszcze je zdeptał, by bardziej ucierpiało… Ta pustka, która wyziera przez nasze spojrzenie, nieobecne, nic nie wyrażające lub mówiące, że wszystko jest w porządku. Ta pustka wyniszcza.
Zabijamy więc tę pustkę… Uciszamy ją chwilową zabawą, znikomą przyjemnością, szybkim spotkaniem ze znajomymi, długą rozmową z przyjaciółmi, kolejnymi krokami w karierze, wypełnionym grafikiem, wyborem niewłaściwych osób, konsumpcjonizmem, jakbyśmy byli w stanie znaleźć na półce produkt, który zapełni tę wyrwę w sercu, jakbyśmy chcieli znaleźć substytut, który da nam słodycz jakiej szukamy, a tak naprawdę sięgamy po zwykły słodzik, który bardziej wpływa na nasze neurony niż kubki smakowe. Nie dajmy się oszukać!
Próbujemy wypełniać pustkę niewłaściwymi materiałami, bo jeśli ktoś od nas odszedł na zawsze i znalazł się w lepszym dla niego świecie to należy pozwolić sobie na żałobę, na płacz, na upadek, na złość, żal, walenie pięściami w pustą przestrzeń lub ściany, na rozmowę. Jeśli ktoś nas zranił, to inny człowiek tych ran nie zabliźni, sami musimy je wylizać, opatrzyć, musimy się zatroszczyć, by blizna nie była zbyt szpetna. Jeśli wydaje ci się, że ktoś wyrwał ci serce i wypalił wnętrzności, pozwól na ten proces, on musi się odbyć, a potem wypełnij pustkę sobą, omijając wszelkiego typu zamienniki. Kiedyś twoje ciało, umysł, serce przez stosowanie tych „wypełniaczy” zbuntują się i wybuchną ze zdwojoną siłą, w huraganie uczuć, myśli i zachowań, których nie można było przewidzieć. Wtedy zniszczenia będą większe.
Pozwól sobie na pustkę, dopiero, gdy uświadomisz sobie, że ona istnieje, że cię obejmuje, będziesz w stanie nakreślić nowy kurs na nowe życie, bo z pustką też trzeba się pożegnać, skoro powstała był ku temu powód, porozmawiaj z nią, nawiąż kontakt, jestem pewna, że powie coś, co skutecznie było przez ciebie wypierane… Wbrew temu co myślisz i czujesz w tym momencie, masz wiele powodów, by czuć się człowiekiem szczęśliwym, bo szczęście ma tyle imion ile tylko zechcesz mu nadać. Tylko nie biegnij na oślep.