Podziel się tym artykułem
Wiotczeje, blaknie, pokrywa się nierównościami i plamami, dość ostentacyjnie daje znać o swojej obecności nie pytając czy chcesz ją zaakceptować, czy jest ci z takim obrotem spraw dobrze, wygodnie, przyjemnie, po prostu biegnie, czasem trochę jak dziki koń na oślep, a czasem metodycznie, krok po kroku wytycza ślady, które wiodą po kuluarach twoich policzków, ramion, talii czy ud… Przypomina mi ona trwające, istniejące jeszcze gdzieś w nas uczucia, które może nie palą się już żywym płomieniem mocno buchającym do góry, ale takim który wciąż jednak jest. Nadszarpnął ją lekko czas, dorównując mu kroku staje się przezroczysta wprost proporcjonalnie do jego tempa, już nie taka sprężysta, nie taka powabna, a jej kolory zdecydowanie tracą na intensywności… Jednak nadal żyje.
Patrzysz na swoje oblicze w lustrze i mrużąc z lekka oczy zaczynasz poszukiwanie dawnej siebie, zaczynasz się przyglądać, naciągać skórę na policzkach czy skroniach, jakby miało to coś zmienić, a ona już nigdy nie będzie taka jak kilkanaście, kilkadziesiąt lat temu. Tylko czy te zmiany powinny być dotkliwe? Czy powinny być bolesne? Upływu czasu nie zatrzymamy, ot taka kolei rzeczy, że się starzejemy, że każdy etap życia ma nam coś innego do zaoferowania, że początki miłosnych uniesień różnią się od tej poszukiwanej i zdobytej stabilizacji. Trudno jest nam godzić się ze zmianami, unikamy ich i kłócimy się z nimi, jakby ta dyskusja miała jakikolwiek wpływ na rzeczywistość.
Wyblakliśmy jak stare fotografie, staliśmy się niewyraźni, pochowaliśmy się w swoich bezpiecznych kątach, by ząb czasu nas nie znalazł, a on i tak robi swoje. Unikamy go jak zarazy, a on nawet gdyby chciał nie może ulec namowom, prośbom, cichym westchnieniom czy niezatrzymanym wrzaskom… Jesteśmy na niego skazani, punktem zwrotnym mogłaby być akceptacja, ale czy jesteśmy na nią gotowi? Twoja skóra nie jest już taka, jak kiedyś, nie błyszczy i nie promienieje, policzki nie są malinowe, a skóra gładka i naturalna, napięcie gdzieś zniknęło, wszystkie linki podtrzymujące obecne zmarszczki poluzowały się, a ty czujesz, że to, co najlepsze przeminęło, również w twojej miłości i oddaniu.
Twoje uczucia trochę przygasły, zmieniły się w mniej odporny na złamania stos wymagań, próśb, chęci czy też niechęci, ale nie musi to trwać wiecznie, wystarczy, że przypomnisz sobie, od czego to wszystko się zaczęło. Czas nie chroni, czas odsłania niedoskonałości, nie pyta o twoje zadowolenie, a jedynie daje ci szansę poszukać szczęścia, nie chce cię celowo ranić, a jedynie daje znaki, że upływa, mija, wprowadza inny porządek, z którym ty musisz się pogodzić i w nim odnaleźć siebie. Zmarszczki, którym tak skrupulatnie przyglądasz się w lustrze są odbiciem twojej drogi, wyborów, spełnionych marzeń, niespełnionych obietnic i wykolejonych pociągów… Twój zanikający różowo-malinowy kolor policzków, który musisz wprowadzać, podrasowywać sztucznymi kolorami to wynik upływających minut i zmieniających się barw miłości, bo to, że ona się zmienia nie oznacza, że znika czy przestaje istnieć.
Nie zapanujesz nad zmianą, nad zmieniającym się horyzontem i galopującym czasem, nie jesteś w stanie podtrzymywać w nieskończoność, tego co i tak musi opaść, ale jesteś w stanie to zrozumieć, przyjąć i pokochać. Twoje uczucia starzeją się wraz z tobą, nie dlatego, że się jedynie psując czy wiotczeją, one przybierają inną formę. Dojrzewają i unikają już niepotrzebnych podrygów, które mogłyby nadszarpnąć osłabione mięśnie czy kości. Oczywiście przychodzą takie momenty, w których chciałoby się wrócić do tego, co było, w których chciałoby się porzucić tą nicość jak się zdaje, ale dobrze w takich chwilach zapanować nad kierunkiem takich działań, niech te próby budują to, co już istnieje, a nie niszczą i wprowadzają zamęt, kryzys poprzez pojawianie się kogoś całkiem obcego, taki powiew „świeżości” szybko mija. Starzej się godnie, nie próbuj uciekać przed tym, co nieuchronne i zaakceptuj to, że uczucia pomimo modyfikacji, jeśli prawdziwe to na każdym etapie mogą być najlepszą z możliwych wersji. Jeśli pozwolisz, by łańcuchy przyzwyczajeń oplotły cię i stłamsiły, jeśli pozwolisz im górować, to nie dziw się, że na twojej skórze coraz wyraźniej widać będzie kolejne pręgi.