Podziel się tym artykułem
Patrzysz czasem pogardliwie na jej brak zainteresowania czymkolwiek? Zaskakuje cię jej brak chęci, motywacji, ograniczone poglądy, nieskładne zdania i bezzasadna krytyka innych? Nie widzisz sensu prowadzenia dyskusji z kimś dla kogo jedynie to, co zewnętrzne ma znaczenie? Zastanawiasz się jak to jest, że nie odnajduje znaczeń, nie szuka rozwiązań, nie próbuje? Jak to jest, że tylko to, co w jej mniemaniu sprawi, iż będzie piękniejsza jest dla niej naprawdę interesujące? Zadajesz sobie mnóstwo pytań, ale nie odnajdujesz konkluzji, która dałaby jakiś efekt? Patrzysz więc z niesmakiem, oskarżycielsko kiwasz głową i uważasz, że szkoda tracić czas na edukowanie kogoś, kto jest wewnętrznie pusty. Być może masz rację…
Widzę takie kobiety codziennie, takie niezainteresowane, takie skupione jedynie na tym, co wizualne, na kolejnych szmatkach, błyszczykach, perfumach i świecidełkach. Nie oceniam, rozumiem, wszystko to, jest dodatkiem, który czyni kobietę bytem, którym jest, ale czy tylko o to chodzi? Czy nie mamy nic do powiedzenia, czy nie mamy żadnych stanowisk w ważnych sprawach, czy nie potrafimy zatrzymywać przy sobie odbiorców nie tym jak wyglądamy, ale tym, co mamy do powiedzenia? Czy jedynie obrażaniem się na niesprawiedliwą rzeczywistość potrafimy zabłysnąć? Czy jesteśmy tylko tym, co widzą inni? Czy takie podsumowanie nam wystarcza? Mnie nie!
Przyglądam się temu ze spokojem, każdego dnia, spisuję wnioski, analizuję i aż odczuwam fizyczny ból. Niewiele mamy do powiedzenia, gdy spojrzeć na całość. Jedynie kobiece jednostki, pojedyncze „egzemplarze” starają się coś zmienić, pracują nad tym, by być kimś, a reszta? Reszta dziwi się, że mężczyźni tracą zainteresowanie, że ogień nie płonie, że to już nie to samo, że nie przyciągają, że nie są wyjątkowe w oczach innych, a przecież tak ładnie wyglądają, tak o siebie dbają, takim są przykładem perfekcyjnego makijażu na każdą okazję. Niestety, coraz więcej kobiet jest samym wyglądem i myślą, że utrzymają tym na dłuższą metę przy sobie drugiego człowieka, uważają, że to przecież jest najważniejsze. Tak, na początku jest to bardzo ważny aspekt, ba nawet później nie traci on na znaczeniu, ale nabierają go też inne aspekty wspólnego życia. Jeśli nic sobą nie reprezentujesz, jeśli nic poza komedią romantyczną i plotkami nie zaprząta ci głowy, jeśli jesteś jedynie posągiem oczekiwań, urody i istnienia, to wybacz, ale na dłużej nie zatrzymasz przy sobie nikogo. Wiem, to gorzkie, przykre, może nawet trochę niesprawiedliwe, ale oczekujemy fajerwerków, podczas gdy nawet nie potrafimy ich odpalić. Nie potrafimy się przemóc i być kimś więcej. Może po prostu z lenistwa i wygody, a może wydaje nam się, że to inni powinni pracować na to lepsze jutro?
„Jestem jaka jestem” odpowiesz, oczywiście, patrząc na to z tej perspektywy nikt nie każe ci modyfikować całości, to nie tylko trudne, ale w znakomitej większości wręcz niemożliwe. Jednak na litość, nie bądź obrazem do podziwiania, bo na każde „dzieło” mija moda, chyba, że jest w swym przesłaniu i wartości ponadczasowe, ale jeśli nie jesteś Mona Lisą czy Chanel o numerku pięć to wybacz, ale na długo nie zatrzymasz przy sobie koneserów sztuki. Miej coś do powiedzenia, sięgnij po coś wartościowego, a nie tylko pachnącego i wyglądającego. Miej do powiedzenia coś więcej poza oceną wyglądu innej kobiety. Bądź człowiekiem interesującym, inspirującym, pociągającym, a jeśli nie potrafisz, nie płacz nad tym, że ktoś się tobą znudził. Nawet najpiękniejsza zabawka w końcu zostaje odrzucona w kąt, gdy nie ma już nic do zaoferowania. Życie jest zbyt długie, by spędzić je z żywym posągiem bez wartości, więc może zastanów się czasem co jest ważniejsze to, co masz w głowie czy na głowie.