Podziel się tym artykułem
Wzrasta we mnie poczucie żalu, za tym, czego nie otrzymałam, a co tak intensywnie sobie planowałam i wyobrażałam, rośnie we mnie wprost proporcjonalnie do złości, która coraz częściej wymyka się z ram, w których do tej pory ją umieszczałam. Moje oczekiwania okazały się jedynie mrzonką, na której sama starałam się postawić fundamenty i to nie jest tak, że ktoś strasznie mnie oszukał, bo zrobiłam to sobie sama, wymyślając ciebie. Wiedziałam czego, a może raczej kogo chcę i wydawało mi się, że mogę cię dopasować do swoich potrzeb, jakby wystarczającym było udoskonalanie ciebie, wprowadzanie ci kolejnych skryptów i aplikacji, które miały spowodować, że awarie systemu będą rzadsze. Tak, wiem nie odpowiadasz za to, co mi się wydaje, nie bierzesz na swoje barki rozwiązywania moich wyimaginowanych problemów i nie starasz się być tym, kim chciałam, byś był.
Miałeś być tym, kogo sobie wyobraziłam, narysowałam cię w sekretnym notesie i tak długo czarowałam, aż spojrzałeś na mnie inaczej niż zwykle, nie wiedziałam jednak wtedy, że nie jesteś wcale tym, którego tak zaciekle szukałam, a jedynie jego przyjemną dla oka wizualizacją. Byłeś odzwierciedleniem obrazu, który wyrył mi się w głowie, ale zapomniałam dopisać, chociażby drobnym druczkiem, że masz spełniać jeszcze podstawowe warunki i być spełnieniem moich marzeń, fantazji, wyobrażeń… Wydawało mi się, że po trudach, niedostatkach, potknięciach należy mi się to, czego zapragnęłam na własność, tylko, że nie istnieje takie prawo, które przychylałoby się do tego, co sobie tak pieczołowicie utkałam w swoim kreatywnym umyśle.
Miałeś być silny bym czuła się bezpiecznie, a jednocześnie delikatny, bym nie poczuła się przytłoczona… Miałeś mnie rozumieć, bym czuła się sobą, ale jednocześnie sam zawsze miałeś sobą pozostać… Miałeś mieć swoje zdanie, bym znała twoją wartość, ale nie sprzeciwiać mi się zbyt często… Miałeś być częścią mojego świata, ale na moich warunkach… Miałeś być wolny, ale nie na tyle, by nie spełniać moich oczekiwań… Miałeś być dokładnie tym, kim chciałam byś był w danej chwili. Czułam, że sobie ciebie przywłaszczam, że roszczę sobie do ciebie prawo i nie uginam się pod twoimi prośbami o akceptację ciebie takiego, jakim cię przyjęłam. Kochałam cię, ale takiego jakim chciałam byś był, wiem to samolubne.
Nigdy nie ustalałam z tobą tego, jaki powinieneś być, nigdy nie zdradzałam ci swoich dalszych zamiarów, nie mówiłam, że chcę zmian, więc pewnie zastanawiasz się skąd moje zdziwienie, gdy powiedziałeś dość. Tak mocno skupiłam się na swoich potrzebach, tak bardzo zaabsorbowana byłam sobą, że zapomniałam, iż ty w tej relacji też jesteś, też masz prawo do decyzji i słabości, też możesz chcieć czegoś dla siebie i niekoniecznie każdy twój plan musi zakładać moją obecność. Całkowicie skasowałam twoją indywidualność i zaprogramowałam cię na bycie szczęśliwym tak jak ja powiem i kiedy powiem. Nic dziwnego, że w momencie, gdy nastąpiło zwarcie, ty się zbuntowałeś i zniknąłeś z mojego pola widzenia. Wyczyściłeś dysk, nie pozostawiając zbyt wyraźnych śladów, jakbyś chciał zapomnieć o tym, co było, jakbyś chciał wykasować wspomnienia o mnie.
Miałeś być taki jak chciałam, a ja sama nie włożyłam minimum trudu w to, aby dowiedzieć się jaki jesteś naprawdę, czego oczekujesz i co możesz mi ofiarować. Być może straciłam więcej niż mogłabym się spodziewać, być może byłeś tym, na którego czekałam, a z własnej winy przegapiłam, być może byłeś tym, czego tak pragnęłam, tylko nie dostrzegłam tego mając cały czas przepaskę na oczach. Z perspektywy czasu wiem, że nie mogę winić cię za to, czego od ciebie chciałam, jeśli ty nie mogłeś się do tego odnieść. Przedzieleni na pół, po przejściach i niepotrzebnych dywagacjach, już nie tak samo uśmiechnięci i lekko nadszarpnięci przez czas, będący tylko częścią siebie z przed lat. Jesteśmy inni, już tyle nie oczekujemy i nie odhaczamy z list, już nie gromadzimy wymagań i wyrzutów, już chcemy tylko ciepła i zainteresowania.