Podziel się tym artykułem
Nadawanie etykiet szczególnie w sklepach różnego typu bardzo ułatwia obieranie kierunku, wyszukiwanie produktów, którymi jesteśmy zainteresowani, po prostu wszystko porządkuje, a dzięki temu każda rzecz ma swoje miejsce, z góry ustalone. Jednak nadawanie etykiet ludziom jest już odrobinę nie na miejscu, a robimy to notorycznie, nachalnie i bez żadnego zahamowania. Nie interesuje nas czy etykieta przypięta do danej osoby będzie krzywdząca, czy przypadkiem nie zniszczy jej życia, a może stanie się piętnem, z którym będzie ona musiała żyć bezterminowo.
Kobietę lubiącą seks nazwiesz w delikatnym ujęciu tą o lekkich obyczajach, by nie przytaczać wulgaryzmów, mężczyznę znającego doskonale ars amandi nazwiemy nieziemskim kochankiem, zapominając, że seks to rzecz ludzka, potrzeba fizjologiczna, której zaspokojenie jest ważne w utrzymaniu równowagi życiowej. Jednak my i tak przykleimy łatkę, która krzywdzi i zamyka w szufladce pruderyjnych przekonań o wyższości czystości nad dawką przyjemności.
Mężczyznę bez kariery w tle nazwiemy leniem i miernotą życiową, większość kobiet przepełnionych blichtrem i przepychem nawet na niego nie spojrzy, bo przecież nic spektakularnego nie osiągnął, nie jest w stanie nic efektownego zaproponować, więc jaki jest sens poświęcać czas komuś zwyczajnemu? Kobietę, która postawiła na ambitne cele i realizację siebie nazwiemy egoistyczną, skupioną na sobie i zupełnie odizolowaną od potrzeb rodziny. Dlaczego krzywdzimy ludzi oceniając ich przez pryzmat ich stanu konta czy kolejnych celów wpisanych w grafik spraw ważnych i ważniejszych?
Przyklejamy etykietki uwarunkowań politycznych, religijnych wyborów, emocjonalnych zawirowań, nazywając innych wariatami, gdy wierzą w coś innego niż my, idiotami, gdy nie zgadzają się z tym, co my mamy do powiedzenia, plujemy na siebie i zapominamy, że taki deszcz oszczerstw może zaraz spaść również na nas. Etykietki polityczne są tymi, które nie widzą ludzi, tylko zgrupowania, partie, programy, a może są tam wartościowe jednostki, tylko, że przesiąknięci złem nawet nie próbujemy ich dostrzec, nie próbujemy wysłuchać czy zrozumieć. Wierzącemu w skórze wyrzeźbimy znamiona fanatyka czy głupca, nie pytając go nawet czy ta wiara w czymś mu pomaga, czy daje mu siłę, czy jest mu potrzebna, bo na jakiejś zasadzie zakładamy, że w sytuacji, w której my czegoś nie potrzebujemy drugi człowiek też wyzna dokładnie tą samą.
Nazywasz ją dziwną, tylko dlatego, że nie jest konwencjonalną panią domu, która sprząta, gotuje i przygotowuje stosy ubrań dla swojej licznej rodziny. Umniejszasz jej mimo iż walczy każdego dnia, by lepsze jutro nadeszło. Jej skończone studia i kolejne dyplomy traktujesz jak pójście na łatwiznę, bo co w tym trudnego? Ona jest dziwna, bo nie potrafisz znaleźć dla niej miejsca na swojej prywatnej skali? Wierzących w romantyczne uczucia nazywamy mianem naiwnych, bo takowe w wieku zepsucia i wszechobecnej technologii przecież nie istnieją, my wiemy oczywiście lepiej. Tych kochających inaczej, tak uwarunkowanych od urodzenia wyzywamy od gejów czy lesbijek jakby miało to im uwłaczać, a to są tacy sami ludzie, którzy chcą tylko kochać, po co ich jakkolwiek nazywać? Po co tłamsić to, co w nich żyje od zawsze? Po co w ogóle próbować zwracać uwagę skoro mogą żyć obok i nie wchodzić ci w drogę.
Wchodzimy innym do łóżek ze słownikiem wyrazów obcych, by określić to, co trudno nam samym nazwać, by jakaś duszyczka przypadkiem nie uciekła i nie wymknęła się przed wtłoczeniem jej do schematu. Radosnego człowieka nazywamy niepoprawnym optymistą i bujającym w obłokach, nie wiedząc nawet czy ma on jeszcze siłę, by wstać rano z łóżka, ale karcąco patrzeć na jego radość, gdy nam nie jest dobrze uwielbiamy, bo dlaczego on może się cieszyć, gdy nam jest źle?
Uwielbiamy przyklejać etykiety niezdarnych, nieszczęśliwych, szczęśliwych za bardzo, zbyt zadbanych, za bardzo wyszczekanych, tajemniczych czy zupełnie niemyślących, etykietki, które mogą być tylko określeniem jednej, konkretnej sytuacji, ale my z jednej tworzymy cały rys psychologiczny, tylko po co i dla kogo? Dla siebie, by nasza nikczemna natura miała się czym karmić, byśmy mieli o czym opowiadać i kogo mamić tym, że jest gorszy od nas, tylko dlatego, że jego etykieta już powstała. Tak więc bez końca planujemy, wypisujemy i knujemy, dobrze, że nie wszyscy lubimy używać etykiet. Napełnijmy więc kieliszki i wypijmy zdrowie za “etykieciarzy”, potrzebują tego, bo mają masę pracy, która nigdy się nie kończy.