Podziel się tym artykułem
Ludzie różnią się od siebie, jedni mają większe ambicje, inni stawiają na proste przyjemności i życie bez specjalnych wzlotów i upadków, są tacy którzy szukają miłości i Ci, którzy zarzekają się, że jej do niczego nie potrzebują, a samotność im służy. Jedni lubią innych ludzi tak po prostu, bez powodu, bo dla przykładu ich poziom empatii jest na dość wysokim szczeblu ich priorytetowej listy, są tacy, którzy unikają innych jednostek, bo wyalienowane życie jest dla nich przepustką do szczęścia, ale są też tacy, których jedynym celem życiowym jest podkładać Ci nogę, tacy, którzy cieszą się z najmniejszego twojego błędu, z potknięcia, ze źle użytego sformułowania, cieszy ich każde twoje niedociągnięcie. Wiesz dlaczego?
Dlatego, że… takie jednostki naładowują się jadem, który sączą, ubóstwiają wręcz wyłapywać braki w twoim działaniu, chociaż same nie robią nic. Są to jednostki raczej przeciętne, nie robiące nic ponad to czego oczekuje od nich społeczeństwo, wykonują jedynie czynności niezbędne do przetrwania. Spędzają one codzienność w sposób raczej prosty i tylko czekają na kolejny twój ruch, na kolejne zachwianie, na błąd. Nie biorą pod uwagę jednak faktu, że mylą się ludzie, którzy robią coś więcej, którzy próbują coś osiągnąć, być kimś chociaż w prywatnym odczuciu. Jednostki po prostu słabe potrafią tylko wbijać szpileczki w wybrane laleczki, które są zbyt widoczne i próbują za bardzo, tak by trochę je przystopować, by zatrzymać, by wydłużyć drogę do celu, w sennym marzeniu, by je zupełnie wyeliminować i móc powiedzieć, udało mi się!
Jadowita modliszko, która odgryzasz głowę każdemu, kto stanie na twojej drodze, może tak dla odmiany zostawisz na chwilę misję poszukiwania ofiary i skupisz się na swojej kończynie górnej? Nie skłaniam cię do używania jej w celu myślenia, nie mówimy tu o rzeczach niemożliwych, ale może sobie coś dla odmiany odgryziesz? Może sobie zrobisz krzywdę, by poczuć to samo, co twoje ofiary, które nawet niespecjalnie chciały wejść ci w drogę? Wiadomym jest, że nie skupisz się jedynie na sobie, bo ta ilość jadu jaką produkujesz zabiłaby cię w ciągu doby, gdybyś się go na bieżąco nie pozbywała, jednak może tak dla ciekawszego rozwoju sytuacji zaaplikujesz go odrobinę sobie? Twoje otoczenie i przypadkowi przechodnie będą spokojniejsi i zdrowsi. Chociaż Ciebie ich samopoczucie w ogóle nie interesuje.
Ocenianie ludzi jest tak łatwe, skreślanie ich związków jest takie proste, stawianie krzyżyka na ich ścieżkach i planach tak fortunne, że nie potrafisz się powstrzymać przed działaniem likwidującym, bo z jakiego powodu ktoś ma mieć ciekawiej, lepiej, intensywniej, prościej czy barwniej? Z punktu widzenia twojego prywatnego kodeksu, każdy brawo powinien bić tylko tobie, to tobie należą się owacje na stojąco i to twoje zdanie w danym temacie jest jedynym słusznym. Nie posługujesz się ironią czy sarkazmem umiejętnie, jesteś jedynie złośliwą wiedźmą, której ktoś próbuje wyrwać miotłę i z tego też powodu nie masz jak podfrunąć do kolejnego obiektu, który właśnie miałaś nafaszerować kolejną porcją słodyczy nasączonych jadem.
Sączysz ten swój jad, bo to twoja jedyna satysfakcja życiowa, nie masz w sobie ciepła, nie masz empatii, żadnego zrozumienia ani ambicji, jesteś pustym workiem na odpady i robisz co możesz, by się ich chociaż częściowo pozbyć. Tylko proszę w imieniu tych, którzy się podnoszą, którzy próbują, chcą i mogą, odpuść im kolejną dawkę siebie, bo w efekcie chociażbyś ich osłabiała na bieżąco, oni i tak będą górą, wiesz dlaczego? Dlatego, że są ludźmi, w których człowieczeństwo wciąż ma swoje korzenie, czego o tobie nie można powiedzieć, w tobie są tylko rany po rozlanym kwasie. Na zewnątrz jedynie patrzysz, pachniesz i nie kiwniesz palcem.