Podziel się tym artykułem
Nasza pamięć bywa zawodna, potrafi przeoczyć drobiazgi, które uzupełniają daną historię i zakopać gdzieś głęboko w swych odmętach to wszystko, co kiedyś było dla nas tak ważne… Bywa, że nie przywiązujemy do niej wagi, że spychamy na margines spraw i obowiązków mniej ważnych, uczuć odrzuconych i osamotnionych, ale ona się nie poddaje i walczy o uwagę, zaistnienie, docenienie. W codziennym zabieganiu i zamieszaniu związanym z ilością rzeczy od odhaczenia i uczuć do okazania wydaje się, że zapomnieliśmy, że to, co kiedyś miało swoją przestrzeń obecnie znajduje się w nicości. Nic bardziej mylnego, gdy pozwalamy sobie na spokojne przywoływanie duchów przeszłości szufladki jedna po drugiej, w spokojnym rytmie otwierają się, jakby do tej pory pogrążone były we śnie… A tylko opadły na nie kurz przypominał o tym, że tam są, jednocześnie nie pozwalając wyjść.
Być może nie zdajesz sobie z tego sprawy, być może nie daję ci tego odczuć, nie pozwalam się zbytnio zbliżyć, ale musisz wiedzieć, mieć pewność, że ja pamiętam, lepiej niż mogłoby ci się wydawać. Pamiętam pierwsze potknięcia i twój bieg w moim kierunku, by ukoić mój ból, opatrzyć zranienia, otrzeć łzy, pamiętam te ciche słowa szeptane mi do ucha, gdy wtulałaś mnie w siebie, bym wiedziała, że nie jestem sama. Pamiętam moje pierwsze rozczarowania i buntownicze tupanie nogą, gdy wydawało mi się, że cały świat może należeć do mnie, a ty tłumaczyłaś, że ta postawa nie zaprowadzi mnie tam, gdzie sobie zaplanowałam. Pamiętam twoje cierpliwe oczy i moje kolejne próby przeforsowania swoich racji, w końcu ty jej nie mogłaś mieć. Pamiętam ciche wieczory przy cieple kominka, słabym świetle nocnej lampki i rozmowach, o wszystkim. Pamiętam jak w miarę swoich możliwości spełniałaś moje marzenia i pozwalałaś realizować więcej. Pamiętam twoje próby ochronienia mnie i bycia zawsze blisko. Pamiętam twoją złość, gdy już przekroczyłam granice i otwarte ramiona, gdy okazałam skruchę. Pamiętam całe spektrum uczuć, emocji, myśli i słów, które poszybowały w eter, tych które powinny zostać wypowiedziane i tych, których nikt nie powinien usłyszeć. Pamiętam tęsknotę, której mnie nauczyłaś i z którą pokazałaś jak sobie radzić. W pojedynczych chwilach, gdy szukam siebie zbieram te kawałki i układam je w obraz, który kiedyś tworzyły, a na którym zobaczyć mogłam nasze współistnienie.
Niezbyt często odwracam się, by zobaczyć co słychać w zamkniętych już rozdziałach, nie za często wracam też myślami do tego, co utraciłam, ale lubię sobie powędrować wśród tego, co odpowiadało kiedyś za mój beztroski uśmiech, w którym nie było odrobiny fałszu czy zawahania. Pamiętam twoje kazania i nakazy, twoje uśmiechy i skrywane łzy, twoje próby bycia najlepszą z możliwych i twoje porażki wyrzucane sobie, jakby nie miały prawa się wydarzyć, pamiętam gładzenie po włosach i bezwarunkową miłość, wymagania pamiętam i troskę, i nie zapomniałam tego tylko dlatego, że dorosłam i sama znalazłam się na tym miejscu, wręcz przeciwnie, pamiętam to teraz z jeszcze większą mocą i wdzięcznością.
Dziękuję za wiarę we mnie, bez względu na to na kogo wyrosłam, bez względu na to co jeszcze przyniesie mi los. Moje możliwości to nie tylko moja ciężka praca i zahartowanie, to nie wytrwałość i samozaparcie, to nie dążenie do celu po trupach. Nie, to ty za moimi plecami, ta niewidoczna motywacja i mur, który nie pozwala upaść, to natchnienie i wena, gdy już brak słów, to kolejne popchnięcia i uśmiechy, na które już u nikogo nie można liczyć, to spokojne oczy i próba zrozumienia, gdy już nikt cię nie rozumie, to kolejne doświadczenie i nowa wiedza, to szanse i próby, to spokój w ramionach, które nigdy nie odrzucają. Dziękuję ci mamo! Dziękuję ci za dopełnianie mojego serca!