Podziel się tym artykułem
Tworzywa sztuczne, na czele których znajduje się królujący wszem wobec plastik mają to do siebie, że są niewymagające, ale też nie można mówić o ich wysokiej jakości, bo takowej nie posiadają niestety, jak to mówią “coś za coś”.
Trudno nie dostrzec wszechobecnego “ułatwiania” sobie, chodzenia na skróty, szukania windy do celu wielokrotnie przez kobiety, które uważają się za atrakcyjne i swym wyglądem epatują w każdym możliwym kierunku i zamiarze… Tworzą plastikowe relacje, bo szybko się nudzą, koegzystują w sztucznych tworach nazywanych domem, bo boją się opuścić znajomą przystań, nieznane wody w końcu są ryzykowne… Zamykają się w sztucznych uśmiechach, stworzonych na potrzeby chwili słowach, zbrojach skrojonych na wymiar oczekiwań, budują plastikowe mury, które nie tyle runą, co pod wpływem zbyt wysokiej temperatury po prostu się stopią i pozostawią tylko nieokreśloną masę wypalonych marzeń, nieodkrytych pragnień, źle obszytych nadziei, poszarpanych emocji i zdruzgotanych planów. Plastik ma to do siebie, że łatwo się go przetwarza, więc tego typu kobietę można pod lekkim naciskiem, zwiększoną temperaturą po prostu dowolnie dopasować do swoich potrzeb, można ją nagiąć, zmienić jej kształt, pod wpływem ognia, nawet zmodyfikować jej barwne usposobienie, jeśli takowe posiada. Tylko, że te modyfikacje cieszą mężczyzn przez chwilę, nie zaspokajają ich głodu na stałe, bo to, co przychodzi im z łatwością, nudzi ich zdecydowanie za szybko.
Formy polimerowe (syntetyczne) są podstawowym budulcem tworzyw sztucznych, których reprezentantem jest plastik. Co ciekawe stworzenie plastiku to niskie koszty, nie jest to szlachetny gatunek, podobnie jest z kobietami, które dają się tworzyć na nowo po najmniejszej linii oporu, a właściwie zerowej. Nie bronią się przed ich zmienianiem, dostosowują się do wymagań dotyczących ich planów, stylu, a nawet koloru szminki. Najgorsze w tym nie jest to, że one pozwalają się w ten sposób przekształcać, a to, że wcale im taki stan rzeczy tak bardzo nie przeszkadza. W ten sposób tworzą się całe serie takich kobiet, ich produkcja idzie w tysiące, nie różnią się one od siebie zbytnio, bo ich cel jest ten sam, pozwolić się uformować i przywyknąć do bycia sztuczną. Robią robią to, bo nie mają na siebie pomysłu, bo wygodnie im, gdy ktoś decyduje za nie, bo dobrze im, gdy nie muszą same męczyć się z kształtowaniem siebie. Często dochodzą do takiego momentu, że tak podoba im się ich sztuczna forma, że zapominają o istnieniu prawdziwej
Sztuczne spojrzenia, uśmiechy, nieprawdziwe słowa, skrywane żale, wszystko to jest plastik, który nie pozwala na stworzenie niczego prawdziwego. Takie “obstrzykiwanie” się chemią uczuć nie prowadzi do niczego dobrego, tworzy tylko trujące substancje, które produkują twory przypominające ludzi, którzy nie żyją, a egzystują, oddychają, ale nie łapią powietrza, są, ale tak naprawdę jakby nie istnieli. Mężczyźni nie cenią plastiku, wykorzystują go, modyfikują, a potem wyrzucają na śmietnik, bo się zużył, bo już nie posiada pożądanych właściwości, bo o wartości nie może tu być mowy. Co innego plastyczność w opisach, twórczość w działaniu, kreatywność w myśleniu i prawdziwość w słowach, uczuciach, czynach, czy tak nie byłoby lepiej? W końcu jakość powinna przewyższać ilość, ale mamy taki rynek, że to popyt wpływa na podaż i tworzą się plastikowe klony sztucznych relacji, uczuć i pasji.