Podziel się tym artykułem
Żyjemy w przeświadczeniu, że to, co zesłał nam los, chociażby na chwilę, należy do nas, nie bierzemy pod uwagę, że w każdej chwili może nam to zostać przez niego odebrane, a tym bardziej nie obliczamy nawet minimalnego prawdopodobieństwa, że człowiek, który sam w naszym świecie się pojawił w pewnym momencie odejdzie, bo nigdy do tej przestrzeni nie przynależał!
Gdy otrzymujesz jasny znak, że coś, co uważałaś za swoje nigdy tak naprawdę nie było twoje, upadasz z taką mocą i jednoczesną bezsilnością, że nikt nie jest w stanie utrzymać cię we właściwej pozycji. Gdy orientujesz się, że to, co przeżywałaś przez lata było tylko skrajną iluzją tego, co zostało ci podane w ładnie przystrojony papier ubarwiony pięknymi monologami o wyczekiwaniu, stajesz się obca sama dla siebie, bo co w takim razie było prawdą? Gdy rzeczywistość zaprzecza snom, a sny całkowicie depczą wspomnienia z niepokornej rzeczywistości łamie się tama, którą z taką pieczołowitością budowałaś i miałaś nadzieję, że przetrwa wszystkie napory. Gdy coś się kończy, coś innego powinno się rozpocząć, chyba, że kurczowo trzymasz się przestrzeni w samym środku, wtedy jesteś zawieszona pomiędzy światami, w których jeden jest niedomknięty, choć już niemożliwy do odrodzenia, a drugi nie ma szans się otworzyć, bo nawet nie próbujesz w jego kierunku spojrzeć.
On nigdy nie był twój, przyszedł do ciebie po wszystkim co zrobił we śnie, by uświadomić ci, że to, co były nigdy nie istniało naprawdę, bo kiedyś, dawno obrał inną drogę… Niekoniecznie szczęśliwą, niekoniecznie prawdziwą i owocującą w pozytywne rozstrzygnięcia, ale taką na dobre i złe, więc po swoim odejściu postanowił uwolnić cię słowami: nigdy nie byłem twój! I tylko zastanawiasz się czy był to gwóźdź do twojej trumny czy próba uwolnienia twojej spętanej przez wyizolowaną przeszłość duszy? Nie wiem, pewnie nikt na sto procent nie będzie tego wiedział, ale czy spróbowałaś chociaż przez chwilę się z tym pogodzić? Czy próbowałaś zapomnieć, skutecznie się odciąć, oderwać, zmienić front? Nie czyścisz myśli, a jedynie tworzysz sobie śmietnik na dysku, na którym już od jakiegoś czasu wszystkie dane powinny być uporządkowane.
Gdy usłyszysz komunikat, który przekreśla to, co przeżyłaś trudno jest ci się z nim pogodzić, bo nie na to liczyłaś, nie w to inwestowałaś i nie to było twoim celem nadrzędnym, ale niestety to stało się rzeczywistością, bez której akceptacji nic więcej nie osiągniesz. Jego już nie ma, rozmył się na wietrze, każda jego cząstka bije już tylko dla niego samego, twój rozdział w jego życiu dobiegł końca, zanim on zamknął swoją księgę na ostatnim zdaniu.
Bolesne jest zaprzeczenie, ukrywanie siebie i dewastowanie tego, co było, gdy pozostaje jedynie sieć nierozwiązanych niuansów, pytań, na które już nigdy nikt nie udzieli odpowiedzi. Bolesne jest to, że on zamiast przyjść się z tobą pożegnać zamknął to, co was łączyło w prostych słowach nigdy nie byłem twój podnosząc do góry prawą rękę, na której błysnął złoty krążek, którego przecież za życia nigdy przy sobie nie miał… Otworzył ci drogę ku nowemu, możesz na nowo odnajdować miejsca, których razem nie poznaliście, możesz szukać też tego, który nie tylko będzie, ale nareszcie powie ci, że zawsze będzie tylko twój.
Ta cisza, jeśli jej pozwolisz rozerwie cię od środka, jeśli pozwolisz jej na istnienie, nigdy nie odetchniesz, nigdy nie zaznasz spokoju, bo ona będzie w tobie coraz intensywniejsza, coraz bardziej zachłanna, dogłębnie zanurzająca się w tobie, jak nurek poszukujący nieodnalezionych jeszcze raf. Niech ten kubek, o który tak dbasz będzie symbolem tego, co było, a nie żywym wspomnieniem tego, co już dawno jest martwe.