Podziel się tym artykułem
Czerpanie przyjemności to nie grzech, chyba, żeby patrzeć na to przez pryzmat wiary i religii, to w takiej sytuacji o przyjemności bez konsekwencji mowy być nie może, ale… Nauczyliśmy się czerpać przyjemność, nawet gdy jest zakazana, bo życie jest krótkie, bo dlaczego nie teraz, bo z jakiego powodu sobie odmawiać lub też w sumie co komu szkodzi… W sumie może dla niektórych wielkiej szkodliwości to nie niesie, ale dla tych, którzy przez przyjemność chcą dotrzeć do czegoś trwalszego już sprawa wygląda nieco inaczej.
Zaczynamy coraz częściej od końca, najpierw próbujemy, potem myślimy i analizujemy albo co częstsze odchodzimy nie oglądając się za siebie. Nie rozumiem sukcesu, jaki odniósł na rynku popytu i podaży seks bez uczuć, zobowiązań, jakichkolwiek zahamowań. O co chodzi w tym złudnym poczuciu szukania przyjemności za wszelką cenę? Dlaczego poniżamy swoje ciało w imię chwilowej, acz wątpliwej, bo nieznanej w skutkach przyjemności? Nie oceniam, nie rozkładam na czynniki pierwsze, ale odrobinę się dziwię. Nie szkoda ci siebie? Nie liczysz się z tym, że twoje podejście do seksu, jak do zamawiania kanapki w barze szybkiej obsługi jest trochę słabe? W takim rytmie zmiana partnerów, przystosowywanie się do nowych, próba nawiązania więzi są naprawdę kłopotliwe, bo nawet jeśli obie strony mówią, że wszystko im odpowiada, to zawsze jedna z nich w jakimś stopniu cierpi, zastanawia się i ma nadzieję.
Kobietom się wydaje, że jeśli ulegną od razu, to dalej będą mogły liczyć na szczęśliwe zakończenie, cóż patrząc od biologicznej części tego systemu, tak, mężczyzna na pewno poczuje się spełniony i uzna finisz za szczęśliwy… Kobieta już raczej nie, bo wydaje jej się, że skoro się oddaje, pokazuje odarta z sekretów to mężczyzna to doceni, zostanie i będzie celebrować z nią to, co właśnie przynajmniej w teorii powinno się zacząć. Ale zazwyczaj nic z takiej śmieciowej zagrywki się nie rodzi, chwilowa przyjemność odchodzi w zapomnienie, mężczyzna znika, a kobieta czuje się oszukana, zastanawia mnie tylko czym? Jeśli sama pozwoliłaś facetowi zacząć od miejsca, w którym powinien skończyć to chyba pretensje powinnaś mieć sama do siebie. Odwróciliśmy wartości, ale chcemy, by działały jak dawniej, jeśli coś zmienisz, musisz liczyć się z tym, że skutek będzie również zmieniony.
Seks bez miłości to w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach krótka historia odarta z części związanej planami i chwilami dłuższymi, niż ta, której pozwoliło się trwać. Seks nie zagwarantuje miłości, nie pozwoli jej się w znakomitej większości narodzić, bo to od wieków działało odwrotnie, najpierw uczucie, potem jego konsumpcja. Jeśli pozwalamy na kosztowanie siebie zanim cokolwiek się narodzi to już nigdy nie powstanie, bo z jakiej przyczyny?
Seks bez miłości jest zjawiskiem powszechnym i choć wielu to śmieszy, bo przecież w nowoczesnym świecie nie powinno się tego wytykać czy traktować jako czegoś niewłaściwego, to wbrew wszystkiemu wielu ludzi przez ten mechaniczny ciąg jedynie przyjemności, cierpi. Nie mówimy o tym głośno, ukrywamy to pod płaszczykiem obojętności i udajemy, że tego chcemy, mając cichą nadzieję na więcej, a wpędzamy się tylko w bylejakość i nic nie znaczące przygody. Za jakiś czas nawet rysy twarzy i imię zatrze się w pamięci, bo skoro nie miało żadnej wartości wtedy, to z biegiem czasu w ogóle przestanie istnieć. Nie licz, że twoja historia będzie trwać, jeśli sprowadzisz ją do szybkiego seksu, mechanicznych pchnięć i nadziei, że coś z tego będzie. To, co szybkie wabi oko, bo zazwyczaj jest pięknie oprawione, ale gdy poranne promienie słońca wdzierają się przez zasłonę do zaciemnionego pokoju wszystko przybiera mniej intymne barwy.