Podziel się tym artykułem
Szukanie wymówki zawsze jest czynnością trochę na siłę, wymuszoną i bez planu, problematyczną. Szukamy jej, w sytuacji, gdy to, co ma nas spotkać jest zdecydowanie bardziej uwierające i trudne do przyjęcia aniżeli użycie jej samej do wymigania się od odpowiedzialności, powinności, niewygodnych uczuć i narzuconych planów. Uwielbiamy preteksty, odchrząknięcia i odwrócenie wzorku, gdy nadchodzi sztorm, z którym nie jesteśmy w stanie sobie poradzić, a chcemy wyjść z niego z twarzą niesplamioną żadną hańbą, skarceniem czy odrzuceniem. Mistrzami wyszukiwania pretekstu na poczekaniu są mężczyźni, opracowali do perfekcji sztukę uniku i balansowania na krawędzi, występy akrobatów to przy ich ewolucjach prawdziwie płytkie przedstawienie.
Dla faceta szukanie pretekstu jest jak oddychanie, nie potrafi się bez niego obyć, i to wcale nie dlatego, że każde pytanie, każda wskazana czynność czy na głos wypowiedziane pragnienie tak go uwierają, chociaż nie można tego wykluczyć. Wszystko to sprawka tego, że aktualnie na rozmowę nie jest gotowy, że na podejmowanie decyzji to jeszcze nie ten czas, na okazywanie uczuć jeszcze za wcześnie, na wynoszenie śmieci to jeszcze nie ten etap, na kolejne kroki za mało pewności, na uniesienia może i jest gotowy, ale według jego wskazówek i nawigacji, tak byś się nie zgubiła i nie zaszła zbyt daleko, w końcu możesz przekroczyć jakąś granicę bezpieczeństwa, jego prywatnego azylu. No robi ten mężczyzna uniki, niekoniecznie z powodu braku uczuć, raczej z poczucia wygody i komfortu, pozostania w swojej bezpiecznej przystani, z której nikt na siłę nie będzie go wyciągał. Bo pretekst pozwala szukać luki w całym tym kodeksie międzyludzkim, umożliwia odcięcie się i nokaut przeciwnika zanim ten w ogóle zaatakuje, jest więc bardzo wygodny.
Dlaczego mężczyzna szuka pretekstu? Bo nie chce na poważnie rozmawiać o przyszłości, która przecież z każdym dniem zbliża się bardziej i przy ciągłym odciąganiu tematu zamieni się w teraźniejszość, która niczym nie różni się od tej, która minęła. Bo nie chce zmian, boi się ich jak święconej wody, która wypala na jego skórze znamię pozostające z nim na zawsze, w końcu złamanie jego żelaznej zasady: nie chcę zmian wywołuje prawdziwy wstrząs, anafilaktyczny można by rzec. Bo nie chce słuchać nakazów, rozkazów, smęcenia za uchem, które prowadzą tylko do tego, że kolejna kłótnia wisi w powietrzu, w końcu błogi spokój jest bezkonkurencyjny i bezcenny. Bo po prostu nie chce, w danej chwili, w ogóle, w drobnym szczególe, a może patrząc ogólnie, nie chce i już, a druga strona robi wszystko, by nagle zapragnął i pojawiają się iskry, które wcale nie zwiastują uruchomienia się namiętności, a jedynie zgrzyty, które będą tylko ocierać o delikatne struktury i kontury relacji.
Jeśli twój facet realny lub potencjalny cały czas szuka pretekstu i chowa się za nimi to nic na siłę, albo potrzebuje czasu, albo nigdy nie będzie to dla niego odpowiedni czas. Wykrycie tego to kwestia badań i analiz, więc nie szybko i nie nerwowo, tylko skrupulatnie i na chłodno, z uśmiechem przede wszystkim. Może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale są oni tak skonstruowani, że wszelkie naciski powodują ich wycofywanie się. To jak obalanie rządu, niby nacierasz, ale mur staje się coraz bardziej nieprzejednany, oczywiście prędzej czy później runie, ale z tego co zdobyte również pozostanie jedynie ruina, resztki po dawnym królestwie, pięknie i nadziejach. Nacisk dobrze robi, gdy chcesz coś uruchomić, ale weź pod uwagę, że przy próbie nacisku na uszkodzony mechanizm coś może zgrzytać, a nawet nie zadziałać, blokada może być stała lub tylko chwilowa, ale należy ją sprawdzić i działać ostrożnie. W przeciwnym wypadku pozostaną tylko gorzkie łzy i szarość dnia, której tak starasz się unikać, a która oplatać będzie cię zawzięcie. Czasem na pretekst po prostu należy pozwolić, bo on nie jest wieczny.