Podziel się tym artykułem
Twoje pytanie nie było jak jedno z wielu, oczekiwałeś odpowiedzi nie tyle konkretnej, co zaprzeczającej, że nie smakujesz jak powszechnie dawkowana wszystkim wokół toksyna, która zasysa prawdziwe emocje i obwarowuje serca niczym nieprzenikniona skała. Bo smaku toksyny nikomu dzisiaj nie brakuje, jesteśmy nią otoczeni, przesiąknięci, karmieni, nierzadko pozwalamy jej egzystować tuż obok, bo wydaje nam się, że bez niej jesteśmy niczym.
Odpowiedziałam tylko, że nie masz w sobie nawet odrobiny toksycznego posmaku, ale zaczęłam myśleć, jak właściwie smakujesz… I dotarło do mnie, że masz w sobie wiele smaków, że trudno cię jednoznacznie określić i nazwać, i właśnie to tak bardzo mi się podoba.
Smakujesz odrobiną kwaskowej cytryny, której sok wyciskam do gorącej, wieczornej herbaty, a która całości dodaje smaku i utwierdza mnie w przekonaniu, że jest niezbędnym składnikiem, by wszystko ze sobą współgrało… Smakujesz miodem, który otula swą naturalną słodyczą, której próżno szukać w tonach sztucznych i mechanicznie wytworzonych na potrzebę naszych czasów słodzików…Smakujesz bitą śmietaną, gdy mam ochotę na chwilę zapomnienia, na bycie niepokorną i skupioną na tej jednej chwili… Smakujesz mi tęczą, bo dzięki tobie dostrzegłam kolory, które wcześniej dla mnie nie istniały, odcienie stały się bardziej wyraziste, a kontury miały szanse zaistnieć… Smakujesz poranną kawą, na którą tak czekam, która daje mi pewien stały punkt w codzienności…
Masz w sobie słodycz zaskoczenia, odrobinę goryczy trudnej codzienności, namiastkę kwaskowatości niegroźnych starć i pikanterię wyjątkowych chwil… Wiesz, nie jesteś jedynie przyjemnością, niczym nieskażoną otoczką, masz w sobie wiele smaków, które czasem mnie irytują, czasem rozśmieszają, czasem rozczulają, ale zawsze powodują, że czuję się pewnie i stabilnie, że wiem, iż jestem ważna, że mam poczucie istniejącego uczucia.
Nie masz w sobie niczego co mi szkodzi, czasem coś za mocno przyprawisz, zbyt intensywnie polukrujesz, ale jesteś, gdy tego potrzebuję i codzienność z tobą smakuje możliwie najlepiej. Smakujesz też pomarańczami, których egzotyczne soki pozwalają mi na oderwanie się od zgiełku myśli, które tak mnie czasem przytłaczają… Smakujesz czekoladą, którą uwielbiam i po którą sięgam w wyjątkowych momentach… Smakujesz tymi chwilami, które tworzą życie, a bez których nie chcę się oddychać, egzystować, istnieć.
Smakujesz wszystkim tym, czego szukałam… Bezpieczeństwem, lojalnością, radością, marzeniem i tym co zdrowe, a nie toksyczne. Bo w życiu nie chodzi o to, by być dla siebie konkurencją i rywalizować na każdym polu, chodzi o to, by umieć się dzielić i wspierać w drodze na ten wspólny szczyt. Nie chodzi o to, by żyć obok siebie i w pojedynkę walczyć o to, co sprawia satysfakcję, lecz o to, by smakować każdy dzień razem. Nie jest ważne ile zdobędziesz, jeśli każdy posiłek zjesz w pośpiechu i samotności.
Smakujesz życiem, jakiego chciałam i szukałam. Po prostu smakujesz dobrze! Jesteś moim ulubionym, nadal nienazwanym smakiem.