Podziel się tym artykułem
Dotyk, szukamy go bez względu na cenę, potrzebujemy prawie tak samo mocno jak oddechu, w zapisach komórkowych znajdują się bowiem notatki, które informują o tym, że jest on zbawienny dla dobrego samopoczucia i rozwoju… Dotyk daje tyle możliwości, jednocześnie raniąc, gdy wykorzystywany jest do prywatnych celów w niewłaściwy sposób…, gdy nie spełnia naszych oczekiwań i pozostawia po sobie trwałe ślady w postaci blizn, urazów, zachwiań. Chcemy dotyku tak mocno, że niejednokrotnie zapominamy, iż nie zawsze jest on tym właściwym, nie każdy jego rodzaj uratuje nas przed samotnością i odrzuceniem. Czasem chcemy go po prostu za bardzo, a chętnych do realizacji formy „za bardzo” jest zbyt wielu, a nam brakuje ostrożności.
Chciałaś czułości i wydawało ci się, że to jest to, że pozorne zainteresowanie, bycie czasem w centrum to ta czułość, o której słyszałaś, czytałaś, ta która miała dać ci szczęście, spokój… Bo czułość jest niezbędna dla poszukiwaczy szczęścia i spokoju, dla tych, dla których samo zetknięcie się ciał niewiele znaczy, bo potrzebuję czegoś więcej, więzi. I tak, szukasz tej więzi, badasz grunt i sprawdzasz czy tym razem znalazłaś ten podatny na uwagi, sugestie, uczucia, analizujesz i wertujesz kolejne gesty, by nauczyć się nowych zachowań i przyjąć efekty. Wiesz, że kolejna misja może zakończyć się fiaskiem, jesteś świadoma, że znów możesz walczyć na próżno i czekać w kolejce, która prowadzi znów w ślepy zaułek, ale ryzykujesz, dla tego właściwego dotyku.
Trudno oceniać prywatne pobudki, jeśli nie znamy całego spektrum, jeśli nie wiemy co ten dotyk dla wybranej jednostki znaczy. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że być może pozwala on jej powstać z kolan, być może pozwala równomiernie oddychać bez niepotrzebnego łapania haustów powietrza, zachłannie i bezmyślnie, być może sprawia, że czuje się ważna, znacząca, istniejąca, być może jest tylko kolejnym krokiem na drodze do jego pełnej wizualizacji? Nie jesteś w stanie określić na pewno po co komu dany dotyk, z jakiego powodu go szuka i co popycha go do działania… Ból, tęsknota, niewiedza, pragnienia, zagubienie, kolejne potknięcia?
Ocenianie poszukiwania, pragnienia, potrzeby jest nie na miejscu, chociażby dlatego, że nie jesteśmy w stanie jasno i klarownie określić jaki jest ostateczny punkt, do którego to wszystko zmierza, jednak… Pozorna czułość dla samego dotyku w końcowej fazie orientacji bardzo zaboli, bo ten, który pragnie czułości nie chce dotyku dla samego jego istnienia, nie chce by on plamił, a raczej przyozdabiał, nie chce by był nieadekwatny do sytuacji, ale by był w sam raz, nie chce pozorów, chce realiów, zwykłego przytulenia, muśnięcia warg, a nie dzikiej i sfrustrowanej namiętności, która prowadzi tylko do zmiętego łóżka i takiego też samego poczucia winy po wszystkim. Jeśli ten, którego oceniasz szuka czułości prawdziwej, niesplamionej bezceremonialnością to może warto znaleźć się na jego drodze, może to, co wzajemnie oferujecie stworzy właściwy pakiet?
Dotykałeś mnie bez pozwolenia albo z niemym zaprzeczeniem, dotykałeś niby dla obopólnej przyjemności i spełnienia, ale nie obiecałeś, że cokolwiek wydarzy się później, dotykałeś niby w imię czułości, ale tak naprawdę nawet nie poznałeś jej znaczenia… I wiesz co? Wiem, że dotykałeś mnie z innych powodów niż te podane przeze mnie. Tak, wiem, naiwnie wierząc w zapewniania mogę nie dostać tego, czego oczekuję, chociażby dlatego, że wierzyć samym słowom nie jest najlepszą opcją na przetrwanie, ale czy coś innego poza zapewnieniami zostaje, gdy gesty nie chcą być wykonywane? Szukam czułości… Nie pozornej, nie wymyślonej, nie narysowanej, takiej, której będę mogła dotknąć, takiej, która osłoni mnie przed gradem złych opinii i ferowania wyroków, takiej, która nakarmi mnie uczuciami, których tak pragnę, potrzebuję, chcę. Czułości chcę w jej najczystszej postaci, nie odrealnionej, prawdziwej.