Podziel się tym artykułem
Minęły te czasy, gdy figlarność, pewna naiwność, niezdecydowanie i zależność od silnego ramienia, zasobnego portfela oraz jedynej i słusznej decyzji silniejszej płci była tym, co pociąga mężczyzn w kobietach. Minęły czasy, gdy kobieta mogła swoją nieporadnością się szczycić i grać niewinne kaczątko, które zagubione jest w tym wielkim, przytłaczającym świecie. Minęły też czasy, gdy sam wygląd, ładna buźka, rozkołysane biodra zamieniały organy odpowiedzialne za myślenie u mężczyzn w papki. Żyjemy w czasach, gdy kobieta może, a nawet w wielu przypadkach jest starsza, bo teraz ceni się zdecydowanie, dojrzałość i samowystarczalność… Dobrze, gdy kobieta nie ginie w tłumie, gdy jest wielozadaniowa i poza świetną pracą, posiada nienaganny gust, styl, talent, urodę, grację, inteligencje, plany na przyszłość i trochę dóbr materialnych… Wymieniać dalej? Kobiety szukają opiekuńczego ramienia, ale czasem muszą zadowolić się tylko informacją zwrotną: będzie dobrze. Szukają zainteresowania i robią wszystko, by przebić się przez mur mówiący: mam swoje życie i zbyt wiele zadań… Kobiety już nie są tylko boginiami ciepłego, domowego ogniska, teraz odpowiadają za zaopatrzenie w energię i chęci do życia, ciągle nasycone uczucia, pełną lodówkę i stabilnie doładowywane konto. A mężczyźni…?
Mężczyźni to lubią, jest im wygodnie nie musieć za wszystko odpowiadać, przerzucać na siebie całej odpowiedzialności, lubią się podzielić… Rachunkami, ciężarami, a negatywne emocje najchętniej przerzuciliby dalej w całości. W związkach XXI wieku standardem staje się relacja pomiędzy starszą kobietą, a młodszym mężczyzną, bo…Taka kobieta jest dojrzalsza i wie czego chce, a mężczyzna w ten sposób nie musi brać wszystkiego na siebie i mimowolnie stać go na relaks, gdyż ciężar jest podzielony pomiędzy niego, a kobietę, która żadnej pracy się nie boi… Bo starsza kobieta to świadomość siebie, swoich wyborów, swojego stylu i swoich pragnień, a mężczyźni kochają piękno, niezależność i głęboką namiętność… Bo młodszy mężczyzna to wbrew pozorom również dojrzałość, skoro wybiera kogoś z wyższą liczbą w metryce to musi się nią wykazywać częściej niż jego starsi koledzy… Bo młodszy mężczyzna to chociażby minimalne chęci do zmian, to nastawienie na dbanie o kobietę i świadomość kogo się wybiera.
Standardami nie są już piękna i słaba płeć, która zagubiona w gąszczu życia czeka na swojego ukochanego w domu, patrząc przez okno. Do standardów nie należą już silni i wszystko ogarniający mężczyźni, bo niestety w wielu przypadkach i momentach sami są bardzo zagubieni. Standardem nie jest też już podział ról i obowiązków, bo takowe linie się zacierają, teraz każdy musi radzić sobie sam, a bycie ze sobą nie jest już fundacją pomocy emocjonalnej, materialnej czy egzystencjalnej. Mężczyźni nie mają już tyle cierpliwości, ale za to lista wymagań wzrosła, kobiety nie mają już możliwości okazywać słabości, bo nierzadko muszą wybierać pomiędzy wymaganiami z listy, a samotnością. Skończył się czas utartych schematów, oczywistych odpowiedzi i wszystkich rzeczy oraz spraw na właściwym i znanym wszystkim miejscu. Skończył się czas pewności.
Kiedyś na pewno było prościej, stabilniej, ale i ograniczenia były większe, szczególnie dla kobiet. Teraz jednak wymagania w stosunku do płci pięknej są niewyobrażalnie wysokie, obowiązki domowe, ciągły rozwój, by nie pozostać w tyle i praca zawodowa, nie mówiąc już o dbaniu o rodzinę, o to, by wszyscy lepiej się rozumieli i by bliscy sobie ludzie nadal pozostali najważniejszą komórką społeczną, której na sobie zależy, tak po prostu albo aż tak.
Dzisiejsze standardy są po prostu inne. I chyba słowo „inne” jest tutaj najlepszym rozwiązaniem. Chociaż można je też nazwać wyśrubowanymi do granic możliwości, można o nich powiedzieć, że daleko im do czarno-białych barw w określeniu tego, co się czuje i myśli, można też śmiało rzec, że są trudne, bo nie pozwalają na zawahanie, zagubienie czy błądzenie. Można mówić, że patrzą daleko za horyzont, nie widząc tego, co jest tuż obok, można też śmiało powiedzieć, że ze schematami nie mają zbyt wiele wspólnego i bez końca balansują na linie przeważnie bez zabezpieczenia.