Podziel się tym artykułem
Kupiłaś już sobie tą piękną, idealnie opływającą twoje kształty sukienkę? Pozwoliłaś sobie ostatnio na jakieś szaleństwo i zapakowałaś swoją szarą rzeczywistość w fantazyjne pudełko przewiązane połyskującą wstążką? A może zatopiłaś usta w słodkim deserze, którego zadaniem jest uwolnić cię od wszelkich trosk? Zapomniałeś się na chwilę przerzucając bezmyślnie kanały albo poruszając drążkiem tak, aby chociaż ten wyimaginowany świat działał tak, jak zaplanowałeś? Próbowałeś wrzucić wszystkie smutki w odchłań szkła, które pozwala zapomnieć, zamajaczyć i rozmazać? Ile razy odpowiedziałeś tak?
Szczęście jest grubymi nićmi szyte, ale nigdy na wymiar, zawsze coś odstaje, nigdy też nie dopasujesz go idealnie do swojego wizerunku ani też kolorystycznie do reszty dodatków, ono bywa kapryśne i zazwyczaj kropelka po kropelce upuszcza swojego słodkiego smaku na twój spragniony jedynie koniuszek języka – taka jego nieprzewidywalna wola. Wydaje nam się, że chwilowy napływ endorfin wywołany zakupionym szczęściem czy to w butelce, czy w pudełeczku, czy w szeleszczącym sreberku sprawi, że taki poziom się utrzyma, ale nic bardziej mylnego, bo ten zakup nie ma nic wspólnego z tym szczęściem, którego tak szukasz, to chwilowy połykacz, który łapie haust powietrza za haustem i próbuje nazbierać tlenu na potem, by za chwilę jednak zacząć się dusić. Chciałbyś się zakochać, chciałbyś, by ktoś pokochał ciebie, wiesz tak prawdziwie, dogłębnie, krystalicznie czasem, ale nie możesz tego efemerycznego stanu odnaleźć, ciągle więc błądzisz pomiędzy półkami i szukasz eliksirów, które zapewnią ci ten błysk w oku, to przyśpieszone bicie serca, ten wyrzut endorfin i adrenaliny, które towarzyszą ci niby tylko moment, ale są jak narkotyk, po który sięgać zmuszony jesteś cyklicznie.
Gdyby ktoś próbował ci powiedzieć, że w tej fiolce wypełnionej czerwonym płynem nie znajdziesz ani miłości ani upojenia pożądaniem, uwierzyłbyś? Gdyby ktoś sugerował, że w tym żółtym kartoniku nie znajdziesz radości i słońca, przytaknąłbyś? Gdybyś usłyszał, że w tej zielonej paczuszce nie znajdziesz ani nadziei, ani spokoju, przyjąłbyś to? Gdybyś usłyszał, że ten opływający cię błękit tylko pięknie wygląda, ale nie ukołysze cię do snu, odpuściłbyś jego zakup? Zapewne nie dałbyś wiary, nie porzuciłbyś tej nikłej nadziei, że może to jednak wypełni twoją przestrzeń, która składuje szczęście, gdy to postanawia cię odwiedzić. Nie udawaj tylko, że to coś prawdziwego, że to jakiś profesjonalny zamiennik, to zwykła podróbka, co gorsza wykonana słabo, bo cieszy oko dosłownie przez chwilę, by po upływie wyliczonego czasu trafić w kąt, tam gdzie pozostałe nieudolnie stworzone na potrzeby chwili kopie.
Wiesz nie uszyję ci szczęścia ani tym bardziej nie zaoferuje świetnego krawieckiego warsztatu, który takie zlecenie przyjmie, nie znajdę ci w stosie połyskujących materiałów tego, który po założeniu zmieni twoje serce w szczęśliwe, a nie oczekujące i nie jestem też w stanie powiedzieć, że cokolwiek, co kupisz zmieni twoje życie na lepsze, bo żadna rzecz jeszcze tej magicznej czynności nie dokonała… Może jedynie przez chwilę będzie mniej boleć, może zapomnisz, a może nawet się uśmiechniesz, może stwierdzisz, że teraz łatwiej znajdziesz miłość, a może odpuścisz poszukiwanie nirwany w zamian za chwilowe natchnienie tym, co właśnie zdobyłeś. Nie wiem co zrobisz z tym ulotnym szczęściem zamkniętym w butelce, ale wiem, że jedwab może musnąć twą twarz, ale nigdy sam z siebie cię nie przytuli. I dalej pozostanie w tobie tęsknota za nieznanym i spoglądanie zza zamglonych oczu…