Podziel się tym artykułem
Nieskończoność… Brzmi dumnie, ale i odrobinę przeraża, bo zawarta w niej jest pętla, która nie ma końca i która jeśli pochłonie to nie pozwoli znaleźć wyjścia poza jej obręb. W tym wymiarze poetyckość przegrywa z realnym zagrożeniem, które wciska nas w pewien schemat, które nakazuje nam żyć według ustalonych reguł i nie zezwala na jakiekolwiek odchyły od normy. Teoretycznie można by rzec, stabilizacja, ale czy o pełną kontrolę w życiu chodzi, czy o monitorowanie każdego ruchu, każdej decyzji, wszystkich pragnień? Chyba jednak nie!
Można zauważyć tendencję, że zmierzamy w kierunku całodobowego spowiadania się z tego, co zrobiliśmy i komunikowania wszem wobec jakie mamy plany na resztę dnia i życia. Trochę to przygnębiające, że musimy nierzadko żyć pod dyktando ludzi, dla których jedynym istniejącym argumentem jest „bo tak”. Dlaczego są jednostki, które chcąc sprawować niepodzielną władzę nad tymi, które za konfliktami nie przepadają, wymuszają na nich przyznanie się do winy, rejestr wykonanych działań, spis kontaktów czy nawet plan na życie i towarzyszących w nim ludzi? Odpowiedź jest nie tylko prosta, ale wręcz banalna, nie mają swojego życia, na którym mogliby się skupić, więc bawią się w dręczenie tych, którzy tę egzystencję mają w jakiejś formie ciekawszą, ubarwioną, pozbawioną schematycznych zachowań.
Zadajesz sobie pewnie pytanie, dlaczego musisz cały czas się tłumaczyć, dlaczego twoje życie nie może być tylko twoje i musisz się liczyć z kaprysami, chwiejnymi nastrojami i niepewnymi momentami innych ludzi? Nie musisz, ale starasz się nie wzbudzać negatywnych emocji, starasz się, by twoje działania nie były sprawcami chwil przykrych i niedogodnych, i tym sposobem starasz się dla innych, siebie odstawiając na boczny tor. Możesz bez końca się tłumaczyć, możesz debatować nad słusznością twoich decyzji i planów, tylko czy to ma jakikolwiek sens? Czy taka debata da ci coś poza nadmiernie podniesionym ciśnieniem, a nierzadko zniszczonymi relacjami pobocznymi, które nie są w stanie takiej kontroli znieść? Raczej nie!
Nie masz obowiązku komukolwiek się tłumaczyć, kogokolwiek prosić o zgodę czy szukać akceptacji w oczach innych w kwestii twoich życiowych planów, spełnienia marzeń czy osoby, którą wybierasz na towarzysza na drodze życia. Nie masz takiej mocy, by uciszyć te głosy pytające co dalej, ale masz moc by je ignorować, by nie wchodzić w dyskusję i by w ważnych kwestiach, które cię dotykają myśleć o sobie, a nie o reakcji innych na twoje „NIE”.
Przykre, że im więcej możliwości daje świat, tym bardziej wiąże nam ręce i sprawia, że nawet wbrew sobie jesteśmy od kogoś zależni w takim, czy innym stopniu. Smutne, że walczymy o to, by niezależność była naszym drugim imieniem, a oddajemy wolność walkowerem, jakbyśmy nie mieli innego wyjścia. Każdy wybiera inną drogę, niektóre jednostki bardzo niestandardową, ale to nie oznacza, że można im narzucać swój styl życia i kneblować je swoim, jedynie znanym sposobem na życie. Nie możesz komuś narzucać czego ma pragnąć, z kim ma przejść przez życie, jakich przyjemności sobie odmawiać, a którym pytaniom powiedzieć „TAK”, bo to, co dla ciebie piękne i jedyne, dla drugiego może być tylko klatką, nawet nie ze złota.
Tak skonstruowane jest otoczenie, że wymaga całodobowego relacjonowania kolejnych posunięć, by każde z nich móc później wykorzystać przeciwko tobie, ale to wcale nie oznacza, że musisz się na to zgadzać, że musisz być częścią tego matriksa, który próbuje cię ubezwłasnowolnić i narzucić ci kogo masz kochać, z kim sypiać, kiedy tańczyć, kiedy spać i jak rozplanować swój grafik, by był na narzuconym poziomie. Nie musisz żyć według czyichś standardów, nie musisz akceptować odgórnie narzuconych form, jedyne co musisz to słuchać siebie! Za twoje poczucie szczęścia lub beznadziei nie odpowie nikt poza tobą, miej tę świadomość, gdy pozwolisz innym na narzucanie ci swojego zdania, opinii czy kolejnego scenariusza na twoje cudowne życie. Chyba nie chcesz patrzeć na świat przez czyjeś okulary? Mogą one ograniczać obraz, zamazywać kontury, niwelować kolory… Szkoda by było.