Podziel się tym artykułem
Strach przed przekroczeniem linii, za którą znajduje się niewiadoma jest tak silny, że trzymasz się dobrze znanych niuansów i sytuacji. Niby chcesz czegoś więcej, niby próbujesz przezwyciężyć swój strach i wygrać z nawykami, ale jednak z jakiegoś powodu jesteś tu gdzie jesteś, otaczasz się murami przyzwyczajeń i tego, co znane, nawet jeśli niewygodne i niedopasowane. Zamykasz za sobą szczelnie drzwi, przekręcasz klucz w zamku, a nawet przesuwasz zasuwę, tak, by mieć pewność, że nic się nie przeciśnie, że otworzenie ich sprawi trudność. Niby daje ci to poczucie bezpieczeństwa, ale taka zamknięta przestrzeń zabiera ci powietrze i sprawia, że odporność na urazy zewnętrzne maleje, wszystko jest bardziej odczuwalne i bolesne.
Wiesz nie ma sensu namawiać cię na zmiany, na wprowadzanie innowacji do sposobu w jaki działasz, nie ma sensu mówić ci, że kochasz zbyt zachowawczo i że twoje wycofanie nie sprzyja rozwojowi uczuć czy wydarzeniom odrobinę bardziej spektakularnym. Nie ma też znaczenia, że usłyszysz od kogokolwiek, że twoje sprawy ciągną się zbyt długo i nie prowadzą do żadnego punktu, jeśli to stabilizacja i bezpieczeństwo są twoimi priorytetami, to oczywiście masz prawo bez końca chować się w cieniu i snuć pretensje, że to, co lepsze nie nadchodzi. Wybicie północy na zegarze nie zobowiązuje cię do niczego magicznego ani odkrywczego, nikt nie zmusi się do wyczyszczenia twardego dysku i zaczynania wszystkiego z czystą kartą, chyba nawet nie jest to możliwe. Możesz jednak zostawić w końcu na dobre wszystko, to co ci najzwyczajniej w świecie nie służy, co cię uwiera i co sprawia, że czujesz się przytłoczony rzeczywistością, której nie planowałeś.
Zakończ toksyczne relacje, które wypalają cię od środka i przytłaczają każdego dnia, zapomnij o tym, co już nigdy nie stanie się światłem twojego dnia, o niespełnionych obietnicach i zawiedzionym zaufaniu, zakończ rozczarowujące związki i bycie najmniej ważnym. Powiedz dość byciu z boku i nadstawianiu karku w imię czyjejś wojny, która prowadzi jedynie do twoich strat. Zapomnij o byciu dodatkiem i uwierającym na dłuższą metę jak kamień w bucie obiekcie. Nie każ siebie za to, że w życiu coś ci nie wyszło, że nie kochasz namiętnie, a tylko zwyczajnie, że nie potrafisz nęcić i uwodzić, a tylko prosto się uśmiechać, że jesteś tylko sobą, a nie duplikatem kogoś, kogo ktoś sobie wymarzył.
Zakończ to skutecznie bez rozwlekania na etapy, bez zastanawiania się jakie to będzie miało konsekwencje, bez zadawania sobie pytań czy samotność będzie twoją stałą towarzyszką, bez ceremonialnych gestów i nic nie znaczących przyrzeczeń. Zrób to teraz, tak byś poczuł, że to, co masz jest w twoich rękach, a ster nie chwieje się na każdą możliwą stronę bez nawigacji. Zapewne będzie ci ciężko, pewnie nawet trochę smutno i przytłaczająco, na pewno poleją się łzy i pojawią westchnienia, które trudno będzie powstrzymać, nie poczujesz się jakbyś wygrał na loterii, ale z czasem podziękujesz sobie za wolność, którą sam sobie ofiarowałeś bez pytania kogokolwiek o zgodę.
Kończąc coś na własnych zasadach stajesz się pasującym fragmentem układanki, który tworzy całość, stajesz się twórcą swojego losu i nie żebrzesz o uwagę, stajesz się kwiatem, który wbrew temu, jak infantylnie to brzmi, może rozkwitnąć, bo sam decydujesz jak o niego dbać. Wiesz, koniec nie jest definitywnym odcięciem się, za którym nic nie ma, nawet jeśli jakiś czas spędzisz w ciemności to może dzięki niej nauczysz się na nowo określać i nazywać barwy? Może przypomnisz sobie jak wyraziste mogą być kontury, zaczniesz słuchać ciszy, która przecież cały czas do ciebie mówiła, zaczniesz być sobą, a nie zaprogramowaną na osiąganie celów marionetką? Nie patrz wstecz, tam nie ma światła, które oświetli twoją drogę. Po prostu idź… Od dzisiaj, to dobry moment, idealny, jak każdy inny!