Podziel się tym artykułem
Jesień to taki czas kiedy świece palą się na potęgę, deszcz siąpi częściej niż w pozostałej części roku, a ciemno jest przez znaczną część doby. Depresja murowana! Ale przecież istnieją znamienite social media, a w nich mnóstwo coachów, trenerów i wszystkich tych motywujących ludzi, którzy nie pozwolą ci na słabość, na „zanieczyszczenie” umysłu, na chwilę zmęczenia, na nic ci nie pozwolą, co niezwiązane jest z siłą, wolą walki, rozwojem i ciągłym napędem na cztery koła… Zapnij więc pasy, bo jazda bez trzymanki gwarantowana!
Z każdej strony docierają do nas bodźce mówiące: musisz akceptować siebie, zawsze, wszędzie i bezsprzecznie, tak jasne, jak palniesz komuś w skroń to za wszelką cenę oczyść umysł i dalej dawaj z akceptacją wszystkiego, co robisz – w końcu wyparcie to też jakiś rodzaj akceptacji. Mów prawdę, to cię wyzwoli, szanowni Państwo coachowie, nikt nigdy stuprocentowo szczery nie jest to po pierwsze, po drugie prawda to tylko kwestia perspektywy i całej masy czynników, które mają wpływ na to jaką w danym momencie przybiorą formę, bo dla przykładu, gdy pokłócimy się z partnerem i strzelamy znamienitego focha, to jesteśmy szczere? To bije z nas prawda, a facet wie o co nam chodzi? Tak, jasne w jakiejś galaktyce na pewno przynajmniej się domyśla – więc mów prawdę, ale nie udawaj, że nigdy nie kłamiesz, wszyscy kłamią. Mniej myśl, więcej doświadczaj, wtedy poczujesz życie, no dobra, zgadzam się, chwile są cenne, niektóre z nich naprawdę lepiej przeżyć niż przemyśleć, ale myślenie podawane w rozsądnych dawkach w konkretnym momencie jest wskazane, bo farmaceuty, który weźmie odpowiedzialność za złe podanie lub w ogóle brak podania nie będzie obok, by nas uratować z opresji, gdy działanie weźmie górę nad myśleniem i posypią się konsekwencje. Zawsze wspieraj innych, bądź miła, otwarta, promienna, to wraca, fakt często wraca, a jeszcze częściej zderzasz się z rzeczywistością jak z ciężarówką, w której to ktoś za dużo sobie wyobraził, stwierdził, że możesz przeżyć coś za niego, że możesz być silna za niego, dla niego, że w sumie czemu ty nie możesz tego zrobić za niego? I to jest najlepszy sposób na maksymalne schrzanienie sobie życia, być zbyt otwartym na ciele, na umyśle i na duszy. I jedno z najlepszych trenerskich przykazań: stawiaj na naturalność, nigdy nie graj, tak bo świat i ludzie dają ci zielone światło, byś zawsze, wszędzie i przy wszystkich był taki sam. Nie twierdzę, że masz być jak kilka osobnych bytów, ale kurcze no nie da się całkiem zdjąć masek, nakładamy je dla własnego bezpieczeństwa, dla spokoju, dla zachowania prywatności, dla siebie i mamy do nich prawo, naturalność w każdym momencie to murowany publiczny lincz, zgon i jeszcze brak pochówku.
Motywacja jest świetna, tylko w rozsądnych dawkach, bo nawet ją można przedawkować. Za dużo sobie jej podasz i w pewnym momencie poczujesz przetrenowanie, przemęczenie i ten stan, w którym twoje baterie nie tylko są słabe, ale taki, w którym one już nie działają. Irytuje mnie, że ci wszyscy “motywatorzy”, trenerzy, coachowie nie mówią, że się męczą, że się im nie chce, że się lenią, jak każdy człowiek, bo z całym szacunkiem nie da się 24 na dobę być na pełnych obrotach, ciągle z uśmiechem, refleksją i wmawianiem wszystkim dookoła jestem tu zawsze dla was, tylko kupcie to, bo to pomoże wam lepiej żyć… No właśnie kupcie, nie zapomnijcie, że kolejny motywujący do działania kalendarz jest konieczny do przetrwania kolejnego roku. A tak właściwie to po co? Nie potrafimy już sami pisać? Sami tworzyć tego, co nas napędza? Musimy dostać gotową grafikę z ciekawym rysunkiem, z sentencją, którą pewnie w stu różnych wersjach znajdziemy w necie czy rubryczką, w której będzie dokładnie wskazane co mamy poczuć, przeżyć, wymarzyć? Poważnie? Nie potrafimy sami się motywować? Musimy dostawać kopa z zewnątrz przy każdej czynności? Zawsze sama się motywuję, robię tyle, że można by z powodzeniem obdzielić kilka żyć i byłyby pełne, ale w przeciwieństwie do „innych” bywam zniechęcona, bywam rozmemłana i rozlazła, bywam zmęczona, bywam taka, że nie chce mi się nic, tylko siedzieć i bezczynnie patrzeć w ekran telewizora lub płomień świecy, która aktualnie się pali.
Chcesz się zmotywować? Znajdź w sobie cel, pasję, znajdź w sobie siłę, by zacząć, by walczyć dla siebie, ale nie za wszelką cenę, nie tak by w tym w ogóle nie widzieć siebie, motywacja ma być popychaniem do lepszej wersji ciebie, a nie nagonką dla kolejnego biznesu. Wiadomo, że jeśli chcesz coś osiągnąć, zdobyć, wywalczyć, to będzie boleć, bo musi boleć, ale zrób to w swoim tempie, w swoim rytmie, który powie ci jest ciężko, ale dajesz radę… Naucz się swój świat tak składać, by każda literka i cyferka pasowała do twojego algorytmu, a nie do ogólnie przyjętych norm. Profesjonalna motywacja to lukratywny biznes, a nie troska o twój byt! Czasem użycie hamulców nie zatrzymuje nas w drodze do celu, ale pozwala się rozpędzić lub wziąć drugi oddech, bo czasem warto wyhamować, by nie zajechać silnika .