Podziel się tym artykułem
Mówi się, że wszyscy jesteśmy równi, że nie należy tworzyć podziałów i budować barier, które tylko je pogłębiają, że wartość każdego człowieka jest taka sama i nikt nie jest gorszy… Piękne to są sformułowania, takie lotne i pełne patetyzmu, bywa, że są przekazywane z taką pewnością, że wszyscy w nie wierzymy, ale czy aby na pewno nie jesteś społecznym odmieńcem? Czy aby na pewno nie należysz do tego marginesu, który powinien cieszyć się z resztek ze stołu? Czy aby na pewno wiesz, że na niego zasłużyłaś?
Coraz częściej na relacje trzeba zasłużyć, swoim systemem wartości, stylem życia, urodą, preferencjami, umiejętnościami, chęcią zbudowania czegoś wartościowego i tak bez końca. Nie możesz być już słabą i schowaną przed światem kobietą, która opiera się na męskim, silnym ramieniu, bo to ramię w pojedynkę już zbyt wiele nie udźwignie, owszem może pomóc, ale cały ciężar nie może na nim spoczywać. Zastanawiasz się zapewne do czego zmierza ta dywagacja, czym ma się stać… Śpieszę wyjaśnić!
Wybrakowana grupa ludzi to ta z drugiego przemiału, ta, która wraca na rynek po turbulencjach, po przejściach, opresjach czasem przysłowiowym piekle. Patrzy się na takie jednostki trochę z ciekawością, ale i ostrożnością mówiącą jednocześnie, nie pozwalaj sobie na zbyt wiele. Obserwujesz takiego delikwenta, by w razie przyśpieszenia nie tylko go spowolnić, ale i wyjaśnić, że to nie jego miejsce, nie jego liga i marne szanse na powodzenie. Bo widzisz, chodzi o to, że rozwód cię odrobinę naznacza, już jesteś z gatunku tych wybrakowanych, tych, którzy się potknęli i popełnili błąd, dla wielu środowisk wręcz nieodwracalny, jesteś z grona tych, którzy być może ciągną za sobą bagaż mówiący nie tylko o emocjonalnym poranieniu, ale i taki namacalny, w postaci twojej małej kopii.
Dzieci, cudowna sprawa, ale twoje akcje z niewiadomych powodów od razu spadają, niby tylu ludzi mówi o tym, jak ważnym jest, by ich wybranka była ciepła, odpowiedzialna, a do tego piękna i zaradna, ale jak już dostają komplet i bonus w tej całej grze o serce to stwierdzają, że w porządku, ale chyba wiesz, że musisz się starać, że nie każdy zdecydowałby się na taki obowiązek? Chyba wiesz, że na rynku usług związanych z relacjami jesteś raczej niżej od tych wolnych, nierzadko głupich i bezwolnych lalek, które przecież miłość dopiero zamierzają przysięgać. I wcale nieważne, że te wolne w dwóch trzecich też się rozwiodą, połowa z nich będzie miała dzieci i kolejne wybrakowane egzemplarze pojawią się na półkach, na które z czasem nikt już nie będzie zaglądał. Nie ma znaczenia, że to błędne koło trwa i trwa, i że w erze w jakiej przyszło nam żyć dzielenie na podstawie liczby osób w rodzinie ludzi na wybrakowanych i tych niby dobrze działających jest co najmniej nie na miejscu, by nie rzec przecież łaskawco nie musisz.
Trochę przykre, że o wartości człowieka nie świadczą jego osiągnięcia, charakter, stosunek do ludzi, sposób patrzenia na świat, a właśnie jego błędy z przeszłości, jego relacje po przejściach, próby odnalezienia się w nowej sytuacji, ponowne szukanie szczęścia. Bo w imię czego kobieta, która postanowiła, że chce swojemu dziecku dać wszystko, to co najlepsze nie mając przy tym żadnego wsparcia ma być tą z gorszego odsiewu? Dlaczego ma być tą, na którą jeśli już ktoś zakochując się w niej zdecyduje na ten krok, to staje się automatycznie osobą, której obowiązkiem jest dopilnowanie, by to trwało i musi ona dbać, dziękować i pobłażać? W relacjach ludzie znajdują się na różnych rozdrożach, ślubowanie na dobre i na złe, faktycznie takowym powinno być, chyba, że w relacji znajduje się nieuleczalna ilość toksyny, wtedy należy się ulatniać dla dobra ogółu. Można w niej też trwać, ale ze świadomością, że za zatrucie organizmu nie będzie się nikogo obwiniać. Jeśli już w swej męskości decydujesz się być nie tylko partnerem, ale i opiekunem, to nie informuj bez końca o fakcie, jakie to ona ma szczęście, bo wtedy to szczęście wygląda trochę blado, jak niedoszlifowany obraz. Niech czuje, że nie jest sama.