Podziel się tym artykułem
Wyrażanie wdzięczności to trudna sztuka, wymaga chęci, ale i finezji podania, nie można również pominąć oprawy jej okazywania, a i sposób wyrażania nie pozostaje bez znaczenia. Tym trudniej ująć mi w słowa to jak wielką wdzięczność mam w sobie, gdy myślę ile zawdzięczam temu, że nie brałeś w tym, co nas łączyło jeńców. Walka z tobą była trudna, bezowocna zdawać by się mogło, ale jednak miała swój cel. Zniszczyłeś mnie w całości, odbierałeś mi to kim jestem kawałek po kawałku, zacierałeś linie, które łączyły mnie z wszystkim tym, co było dla mnie ważne, tylko po to, bym w całkowitym zagubieniu zapomniała o swojej tożsamości, o tym, co kocham, co tworzy mnie jako człowieka. Zapomniałam więc!
Każdy moment bez ciebie był pusty, bo ja w środku byłam martwa za życia, mnóstwo w tym wyznaniu melodramatyzmu, jednak prawdziwości trudno mu odmówić. Gdy wracałeś czułam strach, ubezwłasnowolnienie, jakiegoś rodzaju przynależność, która nakazywała mi zapominać o tym, że jestem jednostką czującą, oddychającą, całkowicie odrębną, która też zasługuje na „coś”. Przy tobie zapomniałam o wszystkim co piękne, stłamsiłam swe wartości, zabiłam wieko ze swoimi marzeniami, zatopiłam w otchłani zapomnienia swoje myśli, pragnienia, plany i poglądy, bo nie pasowały do twojej wersji naszego wspólnego życia.
Skłamałabym mówiąc, że oddałam ci serce, bo ono było niczyje, ja byłam jak bezwolna lalka poddana twoim kaprysom, jak okręt, który płynie wprost na górę lodową, wie, że za chwile się rozbije, ale nie może nic zrobić, by to zatrzymać. Każdy dzień przeplatany był kolejnymi odcieniami szarości, mglisty, spowity smutkiem i brakiem nadziei. Całe moje życie miało wyglądać tak samo, miało być bezbarwne, bezwonne, bezcelowe… Miało należeć do ciebie!
Po latach od tych wydarzeń mogę z pełną świadomością powiedzieć, że ci dziękuję… Dziękuje za bezmiar upokorzeń, za kolejne ciosy i brak nadziei na to, że kolejny dzień przyniesie jakąkolwiek zmianę… Dziękuje ci za pewność, że bez ciebie będę nikim i nic w mym życiu mi nie wyjdzie, tym większa satysfakcja z faktu, jak bardzo się pomyliłeś… Dziękuje za to, że byłam dla ciebie nikim, że traktowałeś mnie jak powietrze na przemian z wyrafinowanym workiem do treningu twych mikroskopijnej wielkości mięśni… Dziękuje ci, że zabrałeś z mojego życia kolory, sens i uczucia, odkrywanie ich na nowo daje mi radość i pozwala znów budować wieżę z planów i marzeń… Dziękuje ci za zniszczenie mojego życia, bo gdy równa się wszystko z ziemią, gdy człowiek staje się nikim, gdy sięga dna, gdy upada i jest odarty z sił i złudzeń to tak naprawdę nie ma już nic do stracenia, może tylko zyskać!
Zyskałam, siłę o jaką się nie podejrzewałam, która zaskoczyła nie tylko mnie, ale i ciebie. Nauczyłam się, że każdy upadek boli, ale z bólem można żyć i nadal jest szansa na coś nowego i dobrego. Pozwoliłam sobie na zmiany, nauczyłam się ich, zaprosiłam je do swojego życia i od tego momentu ciągle się uczę, stawiam cele i mierzę wyzwania. A co najważniejsze dałam sobie szansę na to, co prawdziwe, bo dzięki takim jak ty, ludzie poznają nie tylko siebie, ale i jednostki, które potrafią ofiarować drugiej osobie nadzieję, miłość, szacunek, wsparcie i zainteresowanie, wszystko to, czego ty nigdy nie przyswoisz ani czego się nie nauczysz żyjąc w swym ograniczonym emocjonalnie i intelektualnie świecie.
Nie jest mi żal straconych lat, wieloletnich upokorzeń i zdeptanego poczucia wartości, nie jest mi żal, że pozwoliłam sobie na tak wiele nie dostając w zamian nic, bo dzięki tobie już wiem, co nigdy nie zagości już w moim życiu, już wiem jakiej trucizny się wystrzegać i jak rozpoznawać ludzi małych.