Podziel się tym artykułem
Zabawne, jak łatwo pobudzić ludzi do dyskusji, wystarczy rzucić temat, który ich dotyczy, wbić kij w mrowisko, czyli temat zmieszać z błotem i podać to w oprawie sporej dawki słów niecenzuralnych, drastycznych scen i skrajnych emocji… Bo Polacy mają to do siebie, że są skrajni – albo biali, albo czarni, albo stoją po czyjejś stronie, albo są po przeciwnej stronie barykady, przeklinają albo dużo, albo wcale, nie są szarzy, o innych barwach nie wspomnę. Są bardzo uparci, zawzięci, w swej zaciekłości jak wilki, niesprawiedliwi i pochopni w ocenie… Łasy na pochlebstwa i na białe koperty, bo wyrazy wdzięczności z użyciem królewskich głów od zawsze były najwyższą formą “docenienia”.
Botoks został obrzucony taką ilością krytyki, bluzg i łajz, że można by się zastanawiać czy faktycznie ten obraz jest taki zły? Otóż nie, bo nie o jego estetykę chodzi, jego klimat nigdy estetyczny nie miał być i nie o sposób podania chodzi, bo ten miał być mocny, krwisty i efektowny jak diabli! Chodzi o to, że Botoks budzi wszystkie możliwe neurozy naszego narodu. Wszystkie stany lękowe wychodzą na wierzch, nasze obsesje, prawdziwe i wyimaginowane bóle, depresje, nerwice, emocjonalna niestabilność i o wiele więcej. W tym dwugodzinnym obrazie nie ma kłamstw, nie ma przejaskrawień i ubarwień, dlatego jest tak krytykowany, tak oskarżany, bo jest prawdziwy. Można wiele o nim mówić, że za wiele w nim dosłowności, zbyt wiele bluzg na służbę zdrowia i całe to środowisko, ale prawda jest taka, że poza chwalebnymi jednostkami, większość tej szajki właśnie taka jest, bo…
Bo każdy kto ma jakąkolwiek władzę nad innym człowiekiem, zazwyczaj bierze ją w ręce i wykorzystuje. A władza nad życiem czy zdrowiem jest jedną z najpotężniejszych, czy to mundur granatowy czy kitel śnieżnobiały, czy czerń sutanny to bez znaczenia, ważne jest to, by trzymać wodzę i decydować. Vega właśnie to pokazał, a Polacy się oburzyli, wyśmiali i zbluzgali, czyli zrobili to, co potrafią najlepiej. Owszem film ten jest mocno przerysowany, jednak nikt chyba nie spodziewał się spokojnego dokumentu? Ale to jego przerysowanie właśnie ma moc, bo przemysł tworzący pastylki szczęścia, które rozwiązują nawet nieistniejące problemy jest i świetnie działa na wysokich obrotach, i przy gigantycznym budżecie. Powiększanie rodziny odbywa się niejednokrotnie w “bólach”, porzuceniach, zbyt szybkich, nieprzemyślanych decyzjach, po których zostają tylko ślady na metalowej tacce. Na porodówkach występują zgony spowodowane błędami czy zaniedbaniami, jest mnóstwo krwi i mało przyjemnych pejzaży. Znaczna część ludzi jest właśnie tak popieprzona, niedouczona, dyskryminowana albo zagubiona życiowo, emocjonalnie czy też zawodowo i co? I wielkie oburzenie, bo zostało to pokazane? Neurozy Polaków zostały obudzone poprzez kino prawdziwe, nie twierdzę, że wybitne, ale na pewno nie przekłamane, a postaci były na tyle wiarygodne, że teraz są pod ostrzałem, bo prawda nasz naród boli.
Zobaczyłam w tym filmie doświadczenia, obrazy ze swojej ścieżki życia i wiem, że można kłócić się ze sposobem podania, z ilością przekleństw i komercjalizacją przekazu, ale jak inaczej pokazać ten rąbek prawdy? Jak inaczej powiadomić o górze lodowej, jeśli nie poprzez nagłe zderzenie z nią? I jak uświadomić ludziom, że nie robi się im krzywdy poprzez szerokie otwarcie oczu?
Faktem jest, że każda reguła posiada wyjątki, że film ten mógł zrobić wiele krzywdy całemu środowisku lekarzy niedosypiających, cierpiących, rzetelnie pracujących, ale nie da się kłócić z tym, że jeśli ktoś jest faktycznie prawdziwy, solidny i wierny swoim zasadom to na samo dno propagandy i tak nie spadnie. Pastylki szczęścia nadal będą są świetnie sprzedawać, a kolejne przepisy na nowe, lepsze i efektywniejsze życie powstawać, bo przemysły farmaceutyczne nie śpią… Skalpel czy kwas w zapomnienie nie odejdą, bo kult piękna, odpowiednich proporcji i sztucznej podniety musi istnieć… Kontrola nad przyrostem naturalnym również nie zniknie, bo teraz ludzie potrzebują wolności, możliwości wyboru i “odpowiedniej” kolejności, a przede wszystkim ładnego i zdrowego obrazka, choćby był on pełen patologii… Białe koperty, świeżutkie dokumenty i nowe tożsamości będą powstawać, trwać i całkiem nieźle sobie radzić, bo mogą, bo chcą, bo potrafią! A ja przybyłam, zobaczyłam, kiedyś już zwyciężyłam. Więcej luzu, logicznego myślenia, ale i pozytywów, bo tego naprawdę brakuje, a samych neuroz zdecydowanie za dużo!