Podziel się tym artykułem
Odeszłabyś, ale nie wiesz jak na to zareaguje otoczenie, zakończyłbyś to, ale martwisz się, że zrobisz to przedwcześnie i będziesz żałował…Wahasz się, bo potrzebujesz kolejnych dowodów na to, że jednak nie jest on tym, czego tak usilnie szukasz…Spróbowałbyś żyć inaczej, ale czy ona sobie bez ciebie poradzi, skoro zawsze byłeś obok?
Za dużo pytań, zbyt wiele doszukujących się schematów i możliwych rozwiązań, by nie zamykać danego rozdziału, który nie jest już istotną częścią twojego życia i twojej przyszłości, o której tak dużo ostatnio myślisz… Nie chcesz tracić czasu na uśmiechy, które nic nie wnoszą, na uwodzenie, które jest tylko chwilowe, bo on za moment znika i pozostawia cię z milionem galopujących po stepie myśli, których nie da się okiełznać, bo one żyją własnym życiem. Pozwalasz sobie na więcej i więcej mając nadzieję, że uda wam się stworzyć coś wspólnie, podczas, gdy on nie ma zamiaru opuszczać swojej przystani dla nieznanego portu nowych oczekiwań i kolejnych schematów, których musiałby się nauczyć. Tkwicie w czymś co znacie, jednocześnie szukając czegoś, co uwolni was z tego, co tak przewidywalne.
Odejście wiąże się ze zmianami, z oceną zewnętrzną, której koniecznie chcecie uniknąć, a która w efekcie będzie miała znikome znaczenie w codzienności. Wiąże się z ustawieniem wszystkich półek na nowo, a wy tak nie lubicie przemeblowywać swojego otoczenia, bo te stare meble może już nie zachwycają, ale wiadomo gdzie są obtarte, gdzie coś nie działa, wiadomo, że lepsze już nie będą. Nie potraficie odejść, bo wygodna przestrzeń, którą sobie stworzyliście jest przewidywalna, prosta, nie wymagająca, chociaż na co dzień uwierająca.
On cię trzyma w odwodzie, byś była zawsze, gdy tego potrzebuje, nawet jeśli to zdarza się od wielkiego dzwonu, ale przecież zawsze ma do kogo wrócić. Ona nie chce odejść, bo zna twój obraz doskonale, każda rysa jest jej znana, więc nie musi przyswajać nowego materiału. Od dawna nie jesteście razem, znajdujecie się obok siebie wmawiając sobie, że jest poprawnie, że może wspólna praca coś naprawi, że nie warto jeszcze rezygnować, bo przecież najłatwiej jest się poddać. Otóż odejście to nie poddanie się, to nie rezygnacja, ale walka o siebie. Chyba nie warto spędzić życia z kimś tylko dlatego, że lepsza opcja nie nadeszła?
Nie jest wyczynem się zakochać, ale wytrwać w tej miłości już tak, tylko ta miłość musi być tym czego szukałeś, czego pragnęłaś. Dlaczego masz zadowalać się cząstką skoro możesz mieć niemal wszystko? Dlaczego nie chcesz odejść od tego, co cię w gruncie rzeczy unieszczęśliwia i poczekać na to, co może okazać się dla ciebie całkiem przyjemne? Nie traktujmy związku jak poczekalni, w której znajdujemy schronienie i mamy możliwość rozejrzeć się na spokojnie, bo nasze przeznaczenie jeszcze nie nadjechało.
Odejście nigdy nie będzie łatwe, zawsze pozostawi takie czy inne blizny, zawsze potrzebny będzie czas, by zamknąć ten rozdział, ale w konsekwencji, jeśli trwanie w tym nie miało sensu ani tym bardziej nie rokowało na przyszłość, to będzie ono tym, co było ci naprawdę potrzebne. Czasem trzeba odejść, by zacząć naprawdę żyć, by nie zatrzymywać swojego życia w biegu tylko dlatego, że nasz partner woli truchtać i nie nadąża. Czasem trzeba się poświęcić, ale to poświęcenie musi rodzić się z czegoś prawdziwego. Odejdź lub zostań, ale bądź pewnym tego, co robisz. Odchodząc znów ofiarujesz sobie czystą kartę, którą możesz zapisać wedle uznania. Bo widzisz, prawdziwe historie miłosne nigdy się nie kończą, a te udawane ciągle podtrzymywane są przy życiu, bo samodzielnie nie są w stanie złapać oddechu.