Podziel się tym artykułem
Z zaufaniem jest jak z grą w ruletkę, nigdy nie wiesz, jaki będzie efekt końcowy podjętych decyzji i wdrożonych działań. W obu przypadkach, jakich strategii byś nie używał to i tak los, gdy najdzie go ochota może spłatać ci figla. Niestety w przypadku zaufania mamy zazwyczaj dużo więcej do stracenia niż w ruletce. Gra pochłonie trochę naszych nerwów i jakąś część pieniędzy, natomiast utrata zaufania może być istną lawiną negatywnych emocji i kolejnych wydarzeń, których w najgorszych snach byśmy sobie nie życzyli.
Istnieje coś takiego jak zasada ograniczonego zaufania, i świetnie, tylko, że ona idealnie sprawdza się w przypadku ludzi, których dopiero poznajemy, których chcemy osądzić czy też w stosunku do których chcemy dojść prawdy. Totalnie i absolutnie nie jest ona metodą na stały związek, szczerą relację przyjacielską, porozumienie z dzieckiem czy dobry biznes. Gdy naprawdę nam zależy, zaufanie jest fundamentem tego, co chcemy zbudować, gdy go nie ma, wszystko rozsypuje się jak przysłowiowy domek z kart. Obserwując ludzi, zarówno tych przypadkowych, jak i całkiem bliskich zauważam, że z tym zaufaniem dzisiaj trochę na bakier. I to wcale nie jest tak, że my nie chcemy ufać, ale boimy się, boimy się kolejnych porażek, potknięć, pomyłek, zastanawiamy się co się stanie, gdy najbliższa osoba nadszarpnie lub co gorsza złamie zaufanie, jakim została obdarzona. Tylko, że jeśli już się na coś decydujemy, to poza zwykłą ostrożnością musimy postawić sobie warunek, ufam tej osobie bezgranicznie, jest mi bliska, wierzę, że by mnie nie skrzywdziła, bo inaczej nic w takiej relacji nie będzie mieć sensu. Ciągłe oglądanie się za siebie nie pozwoli na zbudowanie czegokolwiek, skok na głęboką wodę, po jej wcześniejszym poznaniu i przeprowadzonym rekonesansie jest jedyną opcją. Skok jednak nie jest równy z pozbyciem się zdrowego rozsądku, który powinien pozostać na swoim miejscu, chociażby dlatego, że każdy człowiek jest istotą słabą i potknięcia zdarzają się najlepszym, niektóre ponoć, jak twierdzą pewni bajkopisarze można wybaczyć, nie wiem, nie próbowałam.
Nigdy nikogo nie poprosiłam o to, by obdarzył mnie zaufaniem, bo na nie trzeba sobie ciężko i solidnie zapracować. Trzeba obserwować, analizować, wspierać, być, rozmawiać i słuchać, czasem nakrzyczeć, ale nie można liczyć, że pod wpływem naszej jakże cudownej osobowości okraszonej pięknym uśmiechem ktoś nam zaufa, bo my tego chcemy, nic z tego. Lubię się zmęczyć docierając do ludzi, lubię widzieć, że to jakim jestem człowiekiem doceniane jest naturalnie, a nie pod wpływem wymuszenia. Nie lubię zaufaniem obdarzać, ale intensywnie nad tym pracuję, bo bez zaufania roztaczamy wokół siebie mur, który nie pozwala na przeżywanie, na czerpanie z życia, na paletę emocji i wrażeń. Niestety chcąc naprawdę żyć musimy chcieć podjąć ryzyko ufania komuś i trzeba brać pod uwagę fakt, że z zawiedzionym zaufaniem jest trochę tak, jak ze skomplikowanym złamaniem, nie dość, że ból jest nie z tej ziemi, to jeszcze odbudowa tego, co zniszczone trwa, a bywa, że sprawność nigdy już nie wraca w pełni. Bardzo trudno jest zdobyć czyjeś zaufanie, ale stracić je to czasem jeden moment, jedna chwila zapomnienia, działanie w gniewie, nierzadko nawet bezmyślna zabawa. Problemy z zaufaniem są najbardziej widoczne w relacjach partnerskich, tak bardzo chcielibyśmy otworzyć swoje serca, obdarzyć pełnym zaufaniem, pozwolić wkroczyć w nasze życie nowej energii, ale paraliżujący strach często te nadzieje przekreśla. I tu należy przejść do meritum, czyli sławetnej miłości.
Kochasz swoją drugą połówkę? Jeśli tak, to na pewno za coś, jestem całkowicie przeciwna twierdzeniu, że kocha się bez powodu. To za co kochasz tą drugą osobę? Za jej uśmiech, jego oczy, za dobroć, szacunek, pracowitość, pomysłowość, namiętność, czułość, zrozumienie, a może styl życia? Skoro już ustaliliśmy, że ta miłość jest, że poza nią są też inne łączniki to, czego się boisz? Nikt nie da ci gwarancji, że życie potoczy się tak, jak chcesz, że osoba, którą kochasz nie zrobi nic głupiego, że jakaś chwila nie zrujnuje waszego szczęścia, bo coś takiego, jak gwarancja nie istnieje. Istnieje za to zaufanie i wiara w drugiego człowieka, istnieje porozumienie dusz i wspólna droga, istnieje chęć budowania czegoś razem z tą konkretną osobą i istnieje przekonanie, że skoro jesteście ze sobą, troszczycie się o siebie, dogadujecie się i czujecie się w swojej obecności wyjątkowo, to nie ma się czego bać, bo na zaufanie już zapracowaliście, teraz wystarczy tylko przez resztę życia tego nie spartaczyć i będzie fenomenalnie. A jak przydarzy się potknięcie to należy odpocząć, zresetować umysł i znowu próbować zaufać, bo życie to ciągłe próby.