Podziel się tym artykułem
Kompleks jaki by nie był rzutuje na życie i relacje, pozbawia pewności siebie i odziera z wartości, które każda jednostka posiada. Kobiety kompleksy starają się tuszować, uważając, że są niedoskonałościami, mężczyźni natomiast pozwalają, by kompleksy obudziły w nich działania agresywne i niesprawiedliwe w stosunku do innych osób, szczególnie tych najbliższych.
Jest wiele kompleksów, które zabijają relację, oczywiście żaden mężczyzna przez małe „m” nie przyzna się do nich oficjalnie, ani też pod żadnym pozorem nie da sobie wtłoczyć do głowy problemu, który i tak ma. Mężczyzna uciekający od dorosłości, od wzięcia odpowiedzialności za swoje czyny, za drugiego człowieka, zachowuje się jak Piotruś Pan, który bez końca szuka zabawy i buja w przestworzach, bo dorosłość jest tym, co go przytłacza. Cierpi na tym oczywiście kobieta, która codzienność musi dźwigać na swoich barkach, bo te należące do faceta są zbyt kruche i nie preferują przemęczania się. Całkowicie pogrążającym kompleksem jest ten, w którym mężczyzna porównuje się z innymi przedstawicielami swojej płci, w którym widzi, że innym powodzi się lepiej, że ci „inni” mają więcej klasy, ogłady, zewnętrznego zachwytu i uwielbienia, tylko, że ci inni wcale tego nie oczekują, oni po prostu są klasą samą w sobie, bez potrzeby emanowania tym na zewnątrz. Osoba z kompleksem Damoklesa zawsze będzie zrzucać na kogoś odpowiedzialność za swoje porażki, nieudolność i bycie na dnie, bo takiemu człowiekowi chodzi o sam blichtr, a nie o dochodzenie na szczyt, przecież to męczy. Męskie kompleksy powodują osłabienie więzi, ba one nawet sprawiają, że kobieta świadoma siebie zapomina kim jest, bo jej pan i władca czuje się niewystarczająco doceniany przez okolicznie zebrane społeczeństwo.
Kochasz go, ale codzienne życie u jego boku cię przytłacza, może jesteś z nim z przyzwyczajenia, a może dlatego, że po prostu nie chcesz być sama, a może dlatego, że chcesz, by to on podjął męską decyzję i odszedł, a może uważasz, że nic cię już nie czeka i on jest tą ostateczną opcją. Kochasz go, ale zabija w tobie radość, chęci i siłę, bo sam nie ma żadnego z tych wyznaczników poprawnego funkcjonowania. To on swoim marudzeniem i ciągłym niezadowoleniem ściąga cię za sobą na dno, gdzie nawet wodorosty mają trudność w utrzymaniu się przy życiu. Krzyczy na ciebie, bo nie posiada argumentów do dyskusji, milczy, bo nie wie co powiedzieć, mówi, że sobie nie radzisz, bo sam nie wie, w którym kierunku ustawić swoje życie, nie trzyma cię za rękę, bo to odpowiedzialność, używa siły, bo jedynie jego mięśnie mają nad tobą jakąś władzę.
Związek z mężczyzną, w którym nagromadziły się kompleksy jest straszny, toksyczny, bolesny, bo powoli gaśnie w tobie wszystko to, co kiedyś jasno świeciło. Ludzie przestają cie poznawać, bo zmieniłaś się, stałaś się przygaszona, wyobcowana, wycofana, bo on nie życzy sobie byś była jak kiedyś duszą towarzystwa, skoro jego wszyscy maja za gbura i mruka. Nie życzy sobie byś na balu wyglądała jak księżniczka, podczas, gdy jego frak uwiera, nie chce odstawać, ale nie ma nic do zaproponowania i burzy się na wszystkich wokół, którzy normy spełniają, mówiąc, jak bardzo jest on przez nich pokrzywdzony i jak czuje się odepchnięty. Możesz czekać na jego zmianę, jednak w momencie, w którym jego życie krąży wokół nic nie osiągnąłem, nic nie potrafię, inni mają lepiej, zapewniam cię, on nigdy nie będzie kimś, zawsze będzie skupiającym się na sobie, rozlazłym i płaczliwym chłopcem.
“Kompleksowy” facet zawsze będzie stwarzał pozory super gościa, takiego, który wszystko może, takiego, któremu nikt nie odmawia i który góruje nad innymi, bo jest taki wyjątkowy… Nie jest, nie można go nazwać nawet namiastką męskiego rodzaju, bo ten, który swym zachowaniem uwłacza kobiecie jest nikim, jest tak słaby, że musi wyżyć się na kimś słabszym, kobieto szkoda twojego życia, odmów mu, odejdź, zapomnij, zostaw… Jemu i tak nie jest przeznaczone nic więcej poza użalaniem się nad sobą i nad swoim ciężkim losem. Wiesz… Męskie kompleksy są jak grecka tragedia, ich efekt nigdy nie jest zadowalający, a scena zawsze wygląda jak pobojowisko po wojnie bez śladu prawdziwego testosteronu.
Facet może nie dawać rady, może mieć chwile słabości, ale nie ma prawa udawać silnego i wysysać energię z silniejszej partnerki, by pokazać, że kompleks niższości i małego członka go nie dotyczy.