Podziel się tym artykułem
Czułam ukąszenie niesprawiedliwego osądu, rozsiewanie nieprawdziwych informacji szerzyło się jak plaga i w pewnym momencie chyba już nikt nie wiedział, gdzie znajdował się początek tej historii, ale bolesne ślady pozostały. Gdy przez dłuższy czas ktoś kąsa cię tylko dlatego, że żyjesz inaczej niż powinieneś, że nie trzymasz się jasno wytyczonych reguł gry i szukasz szczęścia tam, gdzie innym się wydaje, że go dla ciebie wcale nie ma, to kolejne rany tylko się nawarstwiają i już nie wiesz czy to ból, który trwa, czy ten, który mija, a może ten, który za chwilę znów się pojawi.
Wybaczenie to trudna sztuka, wymaga charakteru i siły, zrozumienia, że ten kto kąsa i podrzuca ci co rusz nowe przeszkody niekoniecznie robi to dlatego, że jego charakter jest paskudny i bezwartościowy. Być może nie ma tego, co ty masz, być może cierpi i boli go to, że jesteś w miejscu, w którym on chciałby być, a być może nigdy nie będzie, być może nie potrafi poradzić sobie z sytuacją, w której wydaje mu się, że wszystko wokół biegnie, podczas gdy on sam jest na zwykłym spacerze i nie widzi żadnej mety.
Gdybym zaczęła liczyć ciosy, które zostały wymierzone w moim kierunku zupełnie bezpodstawnie, gdybym miała zastanawiać się i planować odwet, by poczuć coś na kształt sprawiedliwości czy błogiej satysfakcji, gdybym chciała zaznać słodyczy zemsty pewnie by mi się to udało, ale tak naprawdę po co? Jeśli ktoś się spala, to robi to na własne życzenie i odpowiedzialność, ciebie to nie dotyczy, jeśli uważa, że bluzganie na ciebie ma sens, to może jest on jedynym jaki posiada w życiu, więc nie odbieraj mu go, jeśli jego uczucia są w takich strzępach, że nie ma pojęcia jak je połączyć, by przynajmniej prowizorycznie tworzyły całość, to nie dziw się, że wszystko, co w jego życiu frustrujące i bolesne kojarzy mu się z tobą, gdy ty jesteś całością.
Wybaczam wam, nie dlatego, że szlachetność jest moją domeną, choć zapewne jakąś odrobinę jej posiadam, ale dlatego, że wiem, iż wszystkie te złośliwości i niesprawiedliwości, które traktowałyście jak najlepszy news, pojawiały się tylko dlatego, że czułyście się samotne, wyobcowane i nie znałyście celu. Zagubienie to nie grzech, błądzenie w labiryncie nie zabija, jedynie odbiera siły, ale brak szukania rozwiązania rozerwie cię od środka, jeśli w pewnym momencie nie powiesz sobie dość. Wybaczam wam, że nie szukałyście porozumienia i negowałyście każdą wypowiedź, spojrzenie, uśmiech czy w ogóle istnienie, bo wiem, że w danej chwili miałam to, czego wy tak bardzo pragnęłyście, o co się modliłyście i co nie przypływało wraz z falą kolejnej frustracji i odrzucenia. Wybaczam wam, bo łatwiej mi to przychodzi niż planowanie odwetu, który niczego mi nie da, a tylko odbierze mi część siebie, bo nie mam w planie spędzać kolejnych dni, miesięcy, a może lat na tłumieniu w sobie agresji czy hodowaniu obsesji, tylko po to, by osiągnąć powszechne: miałam rację.
Jest mi tylko przykro, że musiało paść tyle słów za plecami, tyle wyzwisk musiało pójść w eter, tyle nieprzyjemności pojawić się na planszy zdarzeń, by to wszystko się zakończyło. Jest mi przykro, że najpierw oceniamy na podstawie wieku, wyglądu, stanu posiadania, a dopiero później poznajemy człowieka z jego przymiotami, które czasem bywają zachwycające. Jest mi przykro, że musiałam wybaczać, a wystarczyłoby nie tworzyć spisku, który po czasie o to wybaczenie prosił i tego wybaczenia szukał.
Jestem juz na etapie, w którym odczuwam spokój, dostrzegam barwy, które sama wrzucam do palety i których używam w zależności od nastroju i chęci, napawam się ich intensywnością, ich złożonością, a czasem ciepłem pastelowych cieni. Uwielbiam to, że mogę być kimś chce, chwycić pędzel i zapomnieć o wszystkim, a wszystko to dzięki temu, że wybaczyłam, ty też daj sobie na to szansę, sobie nie komuś. Wybaczenie jest dla Ciebie!