Podziel się tym artykułem
Oczekiwania to taki twór, który cały czas podnosi poprzeczkę wobec nie tylko bliskich sobie ludzi, podnosi ją nawet wobec całkowicie obojętnych sobie bytów. Każdy chyba zna takie stwierdzenie, bo zapewne słyszał je nie jeden raz: co ludzie powiedzą? Zastanawiające, że to, co mają do powiedzenia inni tak bardzo rzutuje na to, jak się czujemy, jak sami przez siebie jesteśmy odbierani i jak często się nie doceniamy. Ocieramy się o bezpieczną neutralność, by nie razić innych skrajnościami, zapominamy o swoim ja, by ktoś nie poczuł się gorszy lub niegodny, pozbywamy się swoich oryginalnych części budowy osobowości, by nikt nie został urażony.
Skupianie się na wszystkich wokół odstawiając siebie na bok jest o tyle bezsensowne, że tłumimy najważniejszą osobę, własne „ja”. W jakim celu próbujesz doskoczyć do wymagań trudnego partnera, który w swoim zachowaniu nie ma zamiaru nic zmieniać, podczas gdy tobie podaje do ręki litanię wytycznych mających na celu usprawnienie twojego działania? Po co i dla kogo niszczysz swoje zdrowie, by wyglądać dokładnie tak, jak „ten jedyny” sobie to wymarzył? Jaki sens jest w katowaniu się ciągłymi próbami sprostania kolosalnym oczekiwaniom, skoro nikt nie traktuje tego równie ważnie, co ty? Ktoś narzuci ci wymogi, ktoś cię kwieciście zdołuje, ale nigdy nie doceni twojego milowego kroku, nigdy nie powie dobrze się spisałaś i na pewno nigdy nie stwierdzi, że proces oczekiwań wobec twojej osoby został zamknięty, bo spełniłaś już wszystkie. Ten proces nie skończy się nigdy, a ty pozwalając manipulować sobą tylko pozostawiasz zielone światło do szeroko pojętego działania wojennego na twoim terenie.
Ludzie oczekują, bo taką mają naturę, problemem jest jednak to, że oni oczekują nie tyle od siebie, co od innych i to tych innych rozliczają z porażek, z potknięć, z niewłaściwego ubioru, zachowania czy chęci. Jaką siłę ma człowiek, który nierzadko nic dla ciebie nie znaczy, skoro poddajesz się jego rygorom? Jaką siłę ma najbliższa ci osoba, skoro pozwalasz jej się niszczyć, zamiast zmusić ją do budowania? Jaką siłę masz ty, skoro nie robisz nic, by to tobie było dobrze? Gimnastykujesz się dla innych w nadziei, że znajdą u swojego boku miejsce dla ciebie, podczas gdy nie mają zamiaru zrobić czegokolwiek, byś ty poczuł się komfortowo.
Twoje oczekiwania to nie są moje zobowiązania i ja nie odpowiadam za to, co ty sobie uroisz w głowie, nie odpowiadam za to, czego ty pragniesz, a czego ja w twoim mniemaniu nie realizuję, nie odpowiadam też za twoje samopoczucie związane z moim nie spełnieniem twoich zamierzeń, bo to cały czas są twoje plany, marzenia czy założenia. Skoro nikt nie pyta mnie o to, co myślę, skoro nikt nie fatyguje się, by sprawdzić czy danemu zadaniu podołam narzucając je bezmyślnie, skoro nie jestem na tyle istotnym elementem układanki, by pytać o moje zdanie, to jakim prawem wymagasz? To, że nie spełnia się oczekiwań innych nie oznacza automatycznie, że jest się gorszym, niewystarczającym, na niewłaściwym miejscu. Oznacza to tylko tyle, że ktoś nie potrafi spełnić swoich ambicji sam, więc przerzuca je na tych silniejszych i to od nich wymaga, to ich krytykuje i ich poddaje ocenie.
Samotność jest straszna, bo narzucona boli i nie pozostawia złudzeń, ale to samotność w tłumie ludzi cię zabije. Nakładanie maski to tylko plaster na ranę, chwilowo ulży, ale nie sprawi, że ślad po niej zniknie. Maska to środek zapobiegawczy, a nie leczniczy, więc może nie zawsze jej miejsce jest na twojej twarzy?