Podziel się tym artykułem
Jej decyzja zmieniła przynajmniej dwa życia, trudno wyrokować czy na lepsze, czy na gorsze, ale z całą pewnością sprawiła, że już nigdy nie będą takie jak kiedyś… On potrzebował oddechu, ona mu na ten oddech pozwoliła, a nawet na pełen haust, licząc, że gdy go zaczerpnie zrozumie, że życie bez niej jest tylko namiastką tego, czego on chce. Ale od początku…
Ta kobieta wierzyła w drugą szansę, w nowe oblicze mężczyzny, którego kochała i w to, że gdy pozwoli mu na chwilową wolność on wróci do niej taki „ułożony”. On odszedł, spróbował „samotnego” życia, posmakował innych owoców, sprawdził ich przydatność, ale czegoś mu brakowało… Cały czas szukał gotowości, do tego, by poświęcić coś dla kogoś… Kompromis był dla niego trudny, bo nie sądził, ze kobieta, z którą się wcześniej związał nie da się wpisać w wolne pola jego grafiku, ona nie chciała być jednym z zadań, które, gdy zostaje wykonane jest odhaczane… Ich pierwszy raz był miły, ale nieprzemyślany, zamieszkali razem i próbowali bawić się w dom, jedynie na początku… Później ich drogi pomimo że pod jednym dachem całkiem się rozeszły, każde z nich zajęło się swoimi sprawami, karierami, pasjami i myślami, a w nich „razem” rodziła się coraz większa pustka, która zaczęła wyzierać z każdego kąta mówiąc: nic z tego nie będzie. To nie było tak, że oni nic do siebie nie czuli, że nie byli dla siebie ważni, ale zdecydowanie jedno z nich na pewno nie było gotowe na bycie razem, niestety codzienność często przytłacza najlepszych.
Pozwoliła mu odejść, przeżyć coś bez niej… Serce bolało, ale w obliczu wyboru odchodzę, bo nie jestem gotowy, daj mi czas – wrócę, a nie wrócę, dla niej decyzja była jasna, chce, by on znów pojawił się w drzwiach ich wspólnego domu. Nie chciała rezygnować bez walki, nie chciała się poddawać, zabijać tego uczucia, wspomnień, tej więzi, którą pielęgnowała w głowie. Kiedy on wychodził z ich wspólnego domu powiedziała mu tylko jedno: daję ci czas, zastanów się czego chcesz i spróbuj wrócić, gdy będziesz już gotowy, ale pamiętaj, dostaniesz tylko jedną szansę, kolejnych nie będzie… Zrozumiał… Chyba wiedział, że nie można bez końca odbudowywać ruin, że kiedyś materiał staje się całkowicie nieprzydatny do kolejnego użycia i nic trwałego z odłamków się nie zbuduje.
On nie był gotowy, ona za bardzo go kochała, w ten sposób powstała druga szansa. On pojawił się w jej życiu na nowo, bo ona mu na to pozwoliła, ale postawiła warunki… Ich nowa wizja wspólnego życia musi być w najważniejszych sprawach spójna… W nowym związku nie ma miejsca na pustkę, bo wspólna przyszłość próżni nie uznaje… Możesz się wahać, ale nigdy tak, by na tym cierpiała druga osoba… Wybaczam ci, ale będę pamiętać, nie po to, by pielęgnować w sobie żal, ale by więcej na coś takiego się nie zgodzić… Jeśli jesteś naprawdę gotowy, to patrz mi w oczy tak, jakbyś widział w nich wszystko, uśmiechaj się, jakbym była dla ciebie najważniejszym widokiem i planuj, ale ze mną… Ten czas był mu potrzebny, by zdać sobie sprawę z tego, że brakuje mu spokoju, stabilizacji, pewności, znajomego dotyku, słów, które go rozśmieszają, wspierają i motywują, że brakuje mu jej, tej konkretnej kobiety… Wiedział, co mógł stracić, zaryzykował i poprosił o czas, i drugą szansę, dostał jedno i drugie… Czy to wykorzysta? Druga szansa powinna być jedyną, w poważnych relacjach i ważnych deklaracjach nie ma miejsca na trzecią, czwartą i dwudziestą, można pomylić się raz, ale gdy ktoś myli się częściej, to ta druga osoba traci życie i to na wielu płaszczyznach.
Z miłością jest trochę jak z pokerem, nigdy do końca nie wiesz, jakie karty może mieć przeciwnik, jakiego blefu użyje, by osiągnąć to, co zaplanował i czy gdy gra będzie się kończyć twój prywatny bank nie zostanie rozbity… Związek, miłość i gotowość to zawsze pewna niewiadoma, tylko, że gdy ryzykujemy coś, by wygrać szczęście to musimy pamiętać, że podczas emocjonującej gry trochę się spocimy, serce będzie bić szybciej, a i stracić coś możemy, jednocześnie zyskując. Musimy być gotowi na poświęcenie, bo to, co wartościowe i trwałe nigdy nie spada z nieba tak po prostu.