Podziel się tym artykułem
Miłość z definicji, by mogła się rozwijać, uskrzydlać potrzebuje być pielęgnowana, potrzebuje znajdować się w centrum danego wszechświata, ot taki jej kaprys, wymóg, prawo, potrzebuje być po prostu ważna i odpowiednio dobrana. Jest jak ubranie, jeśli źle skrojona zawsze można spróbować ją dopasować, jednak pozostawiona sama sobie zostanie wrzucona na spód szafy, jako ta nieużyteczna i zastąpiona innymi uczuciami, które spełniają wyśrubowane wymogi. To nie jest tak, że ma ona na każdym szwie pasować, jakby była dla nas stworzona, jest to rzadkość i zawsze gdzieś znajdą się jakieś niedociągnięcia i uszczerbki w ozdobach, ale musi nam się podobać, musi być czymś więcej niż modnym, chwilowym kaprysem. Nie może zostać upchnięta w grafiku jak jedna z rzeczy do odhaczenia, bo pełni zdecydowanie ważniejszą funkcję, cementuje i zespala. Niestety staje się ona obecnie coraz bardziej powszechna, coraz bardziej niedoceniana i porzucana. Zastępuje ją szybka komunikacja, całkowity brak cierpliwości w realizacji wspólnych planów i marzeń, i brak empatii w stosunku do siebie nawzajem. Kochamy się szybko, intensywnie, ale mało znacząco. Oddajemy się sobie niewiele o sobie wiedząc, bo zbyt dogłębna wiedza przeszkadza nam w celebrowaniu pojedynczych chwil, uznajemy, że przejmowanie czyichś zmartwień, demonów, braków jest całkowicie niedopuszczalne i stąd żyjemy razem tylko w momentach, a składane przysięgi szybko i bezceremonialnie łamiemy, bo tak jest wygodniej. I dla czystości sumienia nazywamy to wolnością wyboru.
Niektórzy z nas, ci którzy jeszcze się nie poddali czują się czasem jakby znaleźli się na niewłaściwej stacji, w spokoju oczekują na pojawienie się pociągu, starają się nie zwracać uwagi na to, że miewa on opóźnienie, ale gdy się pojawia bywa, że się nie zatrzymuje, bo jest tym z rodzaju pośpiesznych, który to nie zaszczyca swoją obecnością każdej ze stacji. To nawet zrozumiałe, takie rozdrabnianie się też w niektórych kręgach nie jest pochwalane, ale ta szybkość sprawia, że koneser celebrowania, delektowania się zawiedzie się na takim sposobie przyjmowania sytuacji, przyjemności i zostanie porzucony na stacji jak niepotrzebny mebel, który już nie pasuje do wystroju, bo wyszedł z mody. Nie interesuje nas już ile wysiłku, czasu, wyobraźni włożone zostało w stworzenie dzieła, na które patrzymy, interesuje nas jego konsumpcja, pośpiesznie, nachalnie, nieprzemyślanie. Nie zastanawiamy się jaka będzie konsekwencja szybkiego konsumowania związku, który się jeszcze nie narodził, najważniejsze, by to co koronkowe i w danej chwili zbędne opadło, i przestało zakrywać wstyd. Nie interesuje nas uczucie, które powinno kiełkować i się z wolna dobijać, bo ono i tak w momencie, gdy zacznie uwierać zostanie skazane na niebyt, więc po co poświęcać mu zbyteczną uwagę?
Wyświechtaliśmy wartościowe zwroty i coś znaczące wyznania, spowszedniało nam to, co wzniosłe i warte zachodu, odrzuciliśmy celebrowanie wspólnych chwil na kolejnych kolacjach przy świecach na rzecz szybkiego zamawiania na telefon dań, które z byciem czymś wyjątkowym nie mają nic wspólnego. Już nie błyszczymy choć obwieszeni jesteśmy błyskotkami, już nie pragniemy choć wszystko wokół nas krzyczy weź mnie, już nie jesteśmy jedyni, bo podobnych wyrazów twarzy, podobnych konturów ciała i skserowanych umysłów, które myślą jednotorowo jest przecież zbyt wiele. Zakochujemy się szybko, tak jak i szybko zapominamy o tym, co nas w danej osobie pociągało, wymazujemy ją z naszej przestrzeni po wszystkim, jakby nasze poznanie nigdy nie zaistniało, jakby te wspólne chwile nie miały miejsca, jakby bycie razem było tylko na tu i teraz, bo potem będzie ktoś inny, ktoś lepszy, ktoś nadążający, ktoś na kolejny raz, który być może zrozumie, że zainteresowanie zniknęło, gdy wkradła się codzienność.
Ciepła herbata w długi zimowy wieczór nie ma już w sobie tej magii, szczególnie nie dostrzegają jej ci, dla których przeszkodą są zaspy śniegu, bo nie mogą dotrzeć na kolejną stację, by zaliczyć kolejną bazę i zdobyć nową kartę do już i tak pokaźnej kolekcji. Nie mają sensu małe gesty, bo sami biegnąc na oślep pozbawiamy je znaczenia i nie mają racji bytu emocje prawdziwe, bo te sztuczne, wyuczone są bardziej przekonujące, mniej wymagające i denerwujące. Brakuje nam miłości, która płynie z wolna, bez nacisków, kolejnych etapów i ciągłych przepychanek, bo przecież za rogiem czekają nowe wrażenia, odkrycia, nowy obiekt.
Przyśpieszyła nam ta miłość, bo gdy pojawia się problem nie głowimy się, co z nim zrobić i jak się go pozbyć wspólnie, jedynie dzielimy zobowiązania, bo gdy pojawia się górka staramy się znaleźć odpowiedni skrót, aby nie zmęczyć się zbytecznie, bo gdy mamy szansę na odświeżenie uczuć to lubimy to robić, ale już z kimś innym i gdzie indziej. Łatwiej niż kiedykolwiek jest nam się oddać, zamieniamy szacunek na jakże modne słowo wolność. Określamy nią wszystko to, na co chcemy sobie pozwolić, ale stare normy określiłyby nas wtedy mianem zniewolonych chociażby seksem i konsumpcjonizmem. Dlatego sami kreujemy nowe nazewnictwo, które jest zgodne z wygodnymi prawami ustanawianymi szybko i skutecznie przez nas samych na własne potrzeby.