Podziel się tym artykułem
Bardzo często, nader intensywnie nawet krążymy myślami wokół sformułowania „co by było gdyby”. Zastanawiamy się czy gdybyśmy wybrali inną ścieżkę to bylibyśmy innymi ludźmi, czy danie sobie innych szans byłoby dla nas dobre, hojne, adekwatne do tego, co zaplanowaliśmy… Ubóstwiamy wręcz zadawać pytania, kołatać do zmęczonych serc i drążyć w nich wątpliwościami, które rozdzierają z całą mocą. Nie zawsze kierujemy się litością, bywa że sami zadajemy sobie rany najdotkliwsze tak dla nie wiadomo jakiej satysfakcji, jakiego efektu.
Gdyby została w tym swoim bezpiecznym gniazdku, wcale nie najefektowniejszym, raczej przeciętnym, to czy dzisiaj byłaby szczęśliwa?
Gdyby pozwoliła sobie na to, żeby słabości, które odczuwała nad nią górowały, to czy dzisiaj byłaby tak silna?
Gdyby jej walka skończyła się wtedy, gdy wszyscy wokół mówili jej, że nie da rady, to czy dzisiaj byłaby z siebie dumna?
Gdyby udawała, że wszelkie porażki jej nie dotyczą, to czy dzisiaj byłaby realizatorem i beneficjentem jakiegokolwiek sukcesu?
Gdyby słowa złośliwe, demotywujące i bezlitosne były dla niej ważnym przekaźnikiem treści, to czy dzisiaj byłaby szczęśliwa i spełniona?
Gdyby talenty, z którymi się urodziła były przez nią tłamszone, izolowane, odrzucane, to czy dzisiaj miałby możliwość istnieć w prawdziwym rozkwicie?
Gdyby sytuacje, w których słyszała poddaj się, odpuść, nie rób tego, nie warto były tymi dominującymi, to czy dzisiaj byłaby tam, gdzie kiedyś nawet nie planowała?
Gdyby słuchała nie swoich wewnętrznych pragnień, nie swojego głosu, a wszystkich wokół, którzy zmęczeni swoim niechciejstwem starali się zarazić tym też ją, to czy dzisiaj byłaby prawdziwym tytanem pracy?
Gdyby nie próbowała, nie potykała się, nie zaczynała wciąż od nowa, to czy dzisiaj byłaby na drodze, której kiedyś dla siebie chciała?
Gdyby odrzuciła zmiany, które choć nierzadko bolesne, długotrwałe i nieprzejednane, to czy dzisiaj sama byłaby zmianą?
Gdyby posłuchała podszeptów, które tak naprawdę nigdy nie były jej sprzymierzeńcami, to dzisiaj nie żałowałaby tchórzostwa?
Gdyby wtedy była mniej uparta, to czy dzisiaj zbierałaby jakiekolwiek owoce?
Nigdy nie dowiesz się co by się stało, gdybyś wybrał inne życie, gdybyś zdecydował inaczej, gdybyś postanowił być kimś innym, ale jednego możesz być pewien, nic nie dzieje się samo i nic tak naprawdę nie idzie gładko. Większość uczuć przechodzi przez turbulencje, wszyscy w jakimś stopniu cierpimy, każdy z nas się waha, próbuje, wycofuje, boi, powstrzymuje i ustawia na starcie. Nie wszyscy mamy równe szanse, ale każdy z nas może zrobić co w jego mocy, by je wyrównać, chyba, że woli powiedzieć, że mu się nie chce, że nie warto, że się boi, że to nie dla niego, że to nie ten czas, że nie ma wystarczających środków, że nie ma szczęścia, że wszystko jest przeciwko niemu, że nie ma znajomości, że to na pewno się nie uda. Wybierając któreś z tych „że” pewne jest jedno, warto po prostu odpuścić, bo jeśli na początku tyle ich w twojej głowie, to ile będzie ich w trakcie wędrówki?
Gdyby wtedy się poddała byłaby teraz zupełnie inną osobą, szarym człowiekiem, który ginie w tłumie podobnych do niego. Nie uśmiechałaby się tak pewnie, nie podejmowała decyzji tak chętnie i nie mogłaby na siebie patrzeć w lustrze z taką iskrą w oku. Gdyby każdy jej krok był opatrzony strachem i niepewnością, która blokuje nie byłaby dzisiaj w tym miejscu i nie gratulowała sobie odwagi i determinacji. Gdyby wtedy się poddała miłość nigdy by jej nie znalazła…