Podziel się tym artykułem
Zdałam sobie sprawę, że nie dowidziałam, że byłam ślepa na wszystkie sygnały, ostrzegawcze znaki, które mówiły: otwórz oczy… Przez długi czas nie potrafiłam przejrzeć na oczy, a może nie chciałam i sama zasłaniałam je mgłą niegasnącej nadziei i kolejnych przyrzeczeń bez pokrycia. Zastanawiam się tylko kto teraz będzie przy tobie, gdy będziesz tego potrzebował, gdy ja się zmęczyłam, poddałam, przejrzałam? Kto da się na nowo wciągnąć w to, co ty nazywasz dobrą zabawą?
Zaczęło się niewinnie, czas mijał spokojnie, dzień za dniem przynosił wspólne troski, rozwiązane problemy, wsparcie, jak się później okazało tylko z jednej strony mające pokrycie w rzeczywistości. Póki czas był dla ciebie łaskawy grałeś tego, którego chciałeś mi zaprezentować, a ja zapatrzona w wyidealizowany, abstrakcyjny obraz uwierzyłam, że to, co widzę jest prawdziwe i szczęśliwe. Szukałam ciepła w twych ramionach, podczas, gdy oferowałeś mi tylko lekkie ogrzanie otoczenia, nawet nie mnie samej. Pragnęłam zapomnieć o tych ruinach, które mnie otaczały, ale ty co rusz wnosiłeś do mojego życia gruz. Łudziłam się, że twoje słowa są szczere, twoje uczucia wzniosłe i oddane, a okazało się, że patrzę na ciebie i twoje czyny przez pryzmat tego, co sama dawałam od siebie. W momencie, gdy z twojej twarzy opadła doskonale dopasowana maska nie mogłam uwierzyć, że to, co widzę jest tym, co realne. Walczyłam o każdy dzień, każdy moment naszego wspólnego życia, a raczej złudzenia, które w sobie pielęgnowałam, jak ogród, który jest pełen barwnych i pachnących kwiatów, których jednak w rzeczywistości nie można dotknąć czy poczuć, a jedynie napawać się ich urodą z daleka.
Dlaczego myślałeś, że możesz ze mną zrobić co ci się tylko podoba? Dlaczego wydawało ci się, że karmiąc mnie fatamorganą nigdy nie zobaczę prawdziwej wizji naszej przyszłości? Dlaczego wydawało ci się, że mogę być twoją własnością, jakbyś wykupił abonament na moje usługi? Biłam się z myślami, co zrobiłam źle, szukałam błędów w sobie, podczas gdy to ty byłeś tą niszczycielską siłą, która wchłania wszystko, co napotka na swojej drodze. Zabiegałam o uwagę, próbowałam zdobyć punkty, jakby twoje zainteresowanie było czymś co jest najwyższą nagrodą i o czym każdy powinien marzyć.
Rozbijałam się o fale kolejnych brzegów, które nie dawały szansy na spokój, kroczyłam po gęstwinie łudząc się, że kolejna wydeptana przeze mnie ścieżka będzie tą, która doprowadzi mnie do celu, szukałam rozwiązań zadając kolejne pytania, które nie miały szans na odpowiedź, drążyłam w skale mając nadzieję, że ten upór przyniesie upragnioną ulgę, ale to wszystko było bezcelowe, mimowolne i osłabiające, rezultaty nie istniały, bo nie miały takiego prawa.
Wiem już, że byłam zaślepiona, żałuję, że pozwoliłam sobie na taką słabość, że dałam się oszukiwać, że zabrałam sobie czas, który mógł rozkwitać gdzie indziej, w bardziej sprzyjających i realnych warunkach.