Nie poproszę byś czekała, ale będę miał nadzieję, że nie zobaczę jak odchodzisz… To jego ostatnie słowa, pełne nadziei i bólu, bo wiedział, że wymaga niewyobrażalnego, że przywiązuje ją do siebie niewidzialną nicią, która mimo że wytrzymała, rani… Rani, bo te dwa światy mimo że idealnie skrojone oddzielały kilometry, których żadne z nich nie potrafiło…
Znałam kiedyś mężczyznę z tak zwanej starej szkoły... Był szarmancki, rycerski, jak James Bond szyty na miarę, czysta perfekcja, taki blask, który trudno opisać słowami, taki blask można jedynie zobaczyć zamykając oczy, by móc wsłuchać się w słowa... Poprosił, więc zamknęłam oczy, chciałam pozostałymi zmysłami poczuć historię o kobiecie w czerwieni, którą pragnął mi opowiedzieć,…