Podziel się tym artykułem
Utarło się, że jeśli podchodzisz do nierównego pojedynku z psotami życia, stajesz w szranki ze swoimi słabościami, chcesz coś zmienić to już możesz czuć się jak zwycięzca, bo przecież nie stanąłeś w miejscu, nie rozpłakałeś się nad swoim losem, ciągle jesteś w grze i nie dajesz się zrzucić z planszy… Pięknie brzmi i to wszystko.
Zwycięstwo powinno być oparte na czystych jak płatki śniegu intencjach, na przejrzystych jak tafla lodu zasadach… Powinno smakować jak waniliowe lody, być słodkie i napawające dobrymi emocjami i pozytywnymi myślami, a tymczasem… Jak zwyciężamy? Taplamy się w podstępach, szukamy dróg na skróty, tłumaczymy sobie, że cel uświęca środki, że nam wolno więcej, że granica tego, co dobre i złe jest cieńsza i można ją odrobinę nagiąć, przesunąć, powyginać. Łatwo jest nam sobie wmawiać, że jesteśmy zwycięzcą, gdy tylko stajemy na starcie, ale to nieprawda, bo nie chodzi tutaj ani o początek, ani tym bardziej o koniec jakim jest meta naszego biegu, truchtu czy toru z przeszkodami… Tutaj chodzi o samą drogę, o to z jaką pasją podejdziemy do wykonywanych zadań, o to, jak potraktujemy napotkanych ludzi, o to czy wyciągniemy lekcje z porażki i czy nauczymy się, że przyzwoitość to nie jest przeżytek z minionej epoki.
Tradycyjna walka to coś, co napawa dumą, bo trzeba mieć wiele sił, by chcieć do niej przystąpić, trzeba mieć sporo samozaparcia, by zdecydować się na starcie, które wymagać będzie wielu poświęceń, bólu i niekoniecznie przyjemnych sytuacji, że gramy fair play… Ona też o tym wiedziała, co rusz musiała nie tylko się podnosić, nie tylko dostosowywać do zmian, ale i walczyć, przebywać jeden szlak za drugim, dlatego w pewnym momencie się zatrzymała, by przeanalizować jak te jej zmagania przebiegają i czy na pewno zawsze gra zgodnie z przyjętymi normami. Grała, chociaż zdarzały się potknięcia, nierówne potyczki i refleksja mówiąca, tak się chyba nie da. Właśnie, bardzo często wydaje nam się, że tak się nie da, że trzeba zastosować jakąś sztuczkę, która ułatwi nam zadanie, która pozwoli nam wygrać, bo przecież w walce chodzi o zwycięstwo, o nic innego. Otóż nie, chodzi o coś więcej, o drogę jaką przemierzasz wyprowadzając kolejne ciosy, o zachowania i słowa jakim nadajesz bieg podczas jej trwania, o twoje myśli i podejście, które kreują to jaką osobą jesteś i jaką chcesz się stać.
Myślisz, że wystarczy zacząć walczyć, by uznać się za zwycięzcę? Dlaczego? Bo tak podpowiadają ci wszystko wiedzące internetowe memy? Bo tym karmią cię motywujący coachowie, którym wcale nie chodzi o twoją wielką zmianę, a o posiadanie kolejnego klienta w kolekcji? Przecież gdyby każdy przeszedł metamorfozę, której oni uczą, to wszyscy byliby niezwyciężeni, wielcy, postępujący właściwie, na kim wtedy by zarabiali? Stań się najlepszą wersją siebie, ale zacznij nie od zawodu, nie od duszy i mentalności, zacznij od tego, że jesteś człowiekiem i odpowiedz sobie na pytanie jakim człowiekiem chcesz być po walce.