Podziel się tym artykułem
Postawiłeś sobie cel? Pragniesz czegoś tak bardzo, że robisz wszystko, by to osiągnąć. Wydajesz pieniądze, by udoskonalić to, co nie działa jak trzeba, poświęcasz czas, którego i tak nie masz, by rozbudować w sobie to, co ci niezbędne, w ogóle ruszasz szanowne cztery litery, żeby cokolwiek zrobić i przywalasz w mur.
Mur pojawia się, bo działając i tak psioczysz, że nie dasz rady, że to jest za trudne, że po, co właściwie to robisz i tak się nie uda. Fakt to trzeba podkreślić, w życiu ci się to nie uda! Myśli są silniejsze niż ci się wydaje, spadniesz na samo dno rozpaczy i jedyne co może cię z niego wyciągnąć to jesteś, przykro to mówić, ale Ty!
Ale jeśli do pełni szczęścia potrzebujesz trochę pomarudzić to śmiało:
—>posiej trochę defetyzmu,
—>zwizualizuj porażkę,
—>poddaj się uczuciom z nią związanym,
—>poczuj ją tak, jakby już była częścią twojego życia i celu,
—>pogódź się z przegraną jeszcze przed decydującą rozgrywką,
—>i powiedz sobie jasno, z tego nic nie będzie!
I jak? Już wiesz jak to jest sabotować własny wysiłek swoimi nieprzemyślanymi myślami i słowami? Porażka nastąpiła, poczułeś ją, to teraz rusz mózgiem i wyprostuj to, co sam skrzywiłeś.
Droga na szczyt zawsze jest wyboista, ktoś powiedział ci, że może być łatwo? Sorry, kłamał, nie musisz go już lubić!
Porażka to ważny czynnik drogi, nie jest niczym złym, pod warunkiem, że w odpowiednim momencie zostawisz ją tam, gdzie jej miejsce, czyli z tyłu.
Idąc na szczyt, próbując coś osiągnąć trzeba być przygotowanym na niekończące się pasmo porażek, inaczej nie ma sensu ruszać w drogę.