Podziel się tym artykułem
Traumy są udziałem właściwie każdego, bez względu na to, czy są mniejsze, czy większe… Tracimy grunt pod nogami, bliskich, uczucia, pojawiają się rozbiegane myśli i rozedrgane emocje. Nie jesteśmy w stanie racjonalnie oceniać otaczającej nas rzeczywistości. Żyjemy tym, co zostało nam odebrane, wracamy wspomnieniami do chwil, w których nastąpił kres i zastanawiamy się czy mogliśmy temu zapobiec? Czy to mogło się nie wydarzyć? Czy stracone zaufanie kiedykolwiek uda się odzyskać, odbudować, czy ta praca w ogóle ma sens? Nie istnieje jednoznaczna odpowiedź na te pytania, bo nie istnieją gwarancje, nie ma miejsca na zaciąganie kredytów w instytucjach, które nie są w stanie nam już nic zaoferować. Bywa, że się oszukujemy, ze szkolimy się na kolejnych webinarach tylko po to, by uświadomić sobie, że stoimy po łokcie w bagnie, które miało być całkiem atrakcyjną działką, a którego jesteśmy udziałowcem i nie za bardzo mamy się go jak pozbyć, żeby nie stracić. Strata jest tym, czego boimy się równie mocno, co ponownie zawiedzionego zaufania, błędów, pozbawienia nadziei i kolejnych nieudanych prób, które pokiereszują nasze i tak już nadszarpnięte emocjonalne ego.
Potrzebuje czasu, na okazywanie emocji na nowo, na uczenie się siebie, na zaufanie, które teraz leży w kącie i boi się ruszyć, żeby znów nie zostać rozjechanym. Jakby znajdowało się na autostradzie i nie miało szansy w odpowiednim momencie wyhamować, zwolnić czy zjechać na bezpieczny pas. Próbujemy je odbudowywać, szukamy szansy na ponowne pojawienie się go w naszym życiu, bo nie chcemy wszystkiego skreślać. Jakże często wypieramy to, co było złe, to, co było negatywne, to, co nie rokowało na przyszłość, co trzeba było wyciąć, tylko dlatego, że chcemy znów zaufać, jakże często tej samej osobie, która wcześniej to zaufanie zawiodła. Raz to przywracanie zaufania wychodzi nam na dobre, a innym razem parzymy się okrutnie i przypominamy, dlaczego tak unikaliśmy tego ognia. Po tych wszystkich potknięciach, gdy już uda ci się otrzepać z siebie kurz tych wszystkich niekomfortowych zachowań i uczuć, słyszysz: teraz możesz zacząć od nowa, z białą kartą, jakby nigdy nic.
A kto ci powiedział, że biała karta w ogóle istnieje? Jest jeden moment, w którym możesz na takową liczyć, to czas narodzin. Rodzimy się ze śnieżnobiałą kartą, ale i tak jest ona naznaczona tym, co spotkało naszych krewnych, tym, jakie geny zostały nam przekazane, a nawet tym jakimi ludźmi możemy się stać. Nasze życie z czasem pozwala ją zapełnić, pozwala przeistoczyć ją w ciekawą, wielobarwną pracę, która jest podróżą przez różne style, nieznane do tej pory emocje, tęsknoty, żale, doznania, kształty, braki, potknięcia… Rodzimy się z białą kartą, czystą, niczym nienaznaczoną, ale umieramy z mozaiką kolorów, to dzięki nim nasza karta jest tak ciekawa, to dzięki nim jesteśmy jednostką wyjątkową. To na tej karcie wyszczególnione są nasze osiągnięcia i przekazane kredyty zaufania, to ona odzwierciedla naszą dziecięcą naiwność i pragnienia. To na tej karcie znajdują się wylane łzy i niedostrzeżone uśmiechy, przeoczone w biznesowym pędzie. To na niej odnotowane są wszystkie nasze traumy, których nie da się wymazać gumką, jak zadania, w którym popełniło się zbyt wiele błędów. Biała karta nie podlega korekcie.
Zadaje sobie pytanie, powielam je wielokrotnie, może, gdy wybrzmi dostatecznie często w końcu pełna pewności na nie odpowiem… Czy po traumie mam szansę odzyskać stracone zaufanie? Czy jest szansa, że nauczę się go na nowo, że nie pozwolę sobie więcej na zdradzieckie grymasy i gesty, które za plecami wbijają ostrza? Nie ma odpowiedzi na to pytanie, przynajmniej takiej, która wszystkich by satysfakcjonowała, zaspokajała i pozwalała odetchnąć. Bo i tak się boimy, kolejnej utraty, kolejnego ciosu, który w naszym mniemaniu będzie tym ostatnim, który położy kres wszystkiemu, co było dla nas ważne i budowało tę niepewną w fundamentach wieżyczkę z utkanych nadziei, wiary i naiwności. Ubieramy w uczucia to, co powinno zostać przyozdobione rozsądkiem. Napawamy się niepewnością i liczymy, że kolejna trauma nie będzie tą, która postanowi być naszym udziałem. Nie powiem ci czy warto, nie podpowiem czy powinieneś na nowo szukać zaufania i dawać te kredyty, bywa, że odsetki z czasem są zabójcze, ale czasem warto jest postawić wszystko na jedną kartę, wziąć pod zastaw i liczyć na to, że uda się spłacić.