Podróż mijała spokojnie. Wokół względna cisza. Jedyne dobiegające dźwięki jakie można było usłyszeć to szum zza szyb i lekko słyszalna radiowa muzyka. Nic szczególnego. Wieczór jak zwykle… Standardowy powrót. Nagle, zupełnie bez ostrzeżenia, jeszcze gdzieś w oddali usłyszała rozpraszający dźwięk, który zawsze zmusza do refleksji i do tego, by zejść z drogi. Znów czyjeś życie…
Wieczorem strasznie się pokłócili, pojawiły się niecenzuralne słowa, rzucone w przestrzeń groźby, złośliwe grymasy, frustracja i gniew, który trudno opanować... Taki gniew, który gdy nie zostanie niczym zrównoważony, tylko rośnie w siłę i pozwala przekroczyć granicę zza której już nie ma powrotu. Są takie słowa, które raz wypowiedziane nie zostaną zapomniane, a pamięć o nich wypalać…