Zawsze coś…
Lubimy szukać bruzd w relacjach, niejednoznacznych słów w jasnych przekazach, niedopowiedzeń tam, gdzie wszystko zostało podane… Uwielbiamy czerpać z frustracji, niezadowolenia, wyszukiwać kolejne i następne przeszkody na drodze do spełnienia marzeń… By móc poprzeć swoje niepowodzenie tym “czymś”…, co stanęło nam na drodze!
Kochamy sobie utrudniać, wbijać szpilki, delikatnie ranić tak, by móc powiedzieć: życie takie jest… Nieidealne, trudne, ciągle zaskakuje negatywnie… A w konsekwencji utrudniamy sobie sami… I bez końca stoimy w miejscu lub co gorsze, cofamy się.
A to nie jest tak, że zawsze jest źle, jednak jeśli skupimy się tylko na złych emocjach, nieciekawych doznaniach, myślach bez perspektyw, potłuczonej w drobny mak zastawie, to nie możemy liczyć, że będzie przyjemniej, lepiej czy sensowniej… Nie będzie.
Małe przyjemności po coś zostały stworzone, wbrew pozorom, pomimo że to banalne, potrafią wiele w codzienności zmienić… Uśmiech nie boli, ale krzywy grymas już tak, o tym, co wyślesz dalej wbrew pozorom decydujesz Ty!