Słaby facet to przekleństwo
Znasz ten moment kiedy trafiasz na całkiem fajnego faceta i myślisz sobie, a może? I tak starasz się sobie go przymierzyć, sprawdzasz czy pasuje, dopinasz pytaniami, dopasowujesz wymienianymi poglądami i w końcu próbujesz szyć rozmawiając o planach, uczuciach i składanych obietnicach… Znasz to na pewno, dlatego hamuj siostro, odstaw maszynę i zastanów się czy z tego materiału coś będzie, czy to przypadkiem nie jest błyszcząca podróbka, która rozciągnie się po pierwszym praniu?
Większość facetów posiada niezwykłą umiejętność, potrafią niezwykle pięknie, kwieciście wręcz, czasem nieprzeciętnie przekonująco mówić i tak skutecznie mydlić oczy, że ty przestajesz trzeźwo i racjonalnie myśleć. Potrafią cię urabiać, prosić, komplementować, ba nawet stwarzać pozór, że są obok, a tak naprawdę nawet nie do końca pamiętają, że istniejesz… Ty w to wszystko wierzysz, a potem spadasz na twarz i zastanawiasz się, to się wydarzyło czy tylko ci się wydawało?
Wiesz już o jakich facetach piszę? Tak, jasne, że wiesz, o słabych, takich uważających, że wszystko mogą, a jak przyjdzie im ochota to uciekają do mysiej dziury, znajdują miliony powodów, by nie kontynuować „znajomości” takiej czy innej i by się wycofać z układu, który naraziłby ich wygodne życie na szwank.
Ale uwaga taki słaby facet nie ma pojęcia, że taki jest, odznacza się on nawet całym mnóstwem cech, prawdziwy kalejdoskop różności, więc lepiej zapamiętaj: żali się na swój biedny los, wszyscy go krzywdzą, świat jest niedobry – więc pocieszasz go, no bo jak inaczej, skupiony jest tylko na sobie – więc mówisz jaki cudowny jest, na swoich przyjemnościach – więc starasz się być miła, być uczynna, być na każde skinienie, na swojej pracy – w końcu on musi coś osiągnąć, a przy tym zarobić, ale tak, by się nie narobić, na swoich znajomych i rodzinie – no chyba logiczne, że ty jesteś sierotą, która nikogo nie ma, na swoim czubku nosa – twój na pewno jest brzydszy, a nawet na swojej szafie – ty tak zgranych rurek z t-shirtami na bank nie masz – w swoim mniemaniu jest on perfekcyjnym ideałem, jakiego świat nie widział, metroseksualnym kurcze bożkiem, któremu cześć oddawać trzeba. Zazwyczaj jest niegłupi, a nawet bystry i całkiem inteligentny, z poczuciem humoru też się gdzieś mijał i piątkę mu przybijał, więc w rozmowie może mylić i łatwiej tobą manipulować. Zadbany, przystojny (względnie) i całkiem fizycznie do przyjęcia. Jedyny jego minus jest taki (no, bo rzecz jasna, wyżej to same plusy były), że to pijawka, która przyczepi się do ciebie, wyssie z ciebie krew, energię i pozbawi ostatniego oddechu i tak twoje zwłoki pozostawi nawet nie trudząc się, by wrzucić do rowu, bo przecież zmęczyłby się i ubrudził, a tego przecież nikt by nie chciał.
Taka słabinka pomimo wylewności w słowach niczego ci nie da, ale będzie miała szereg wymagań typu: rób tak – bo lubię, ubieraj się tak – w końcu muszę przedstawić cię kiedyś kolegom, mów do mnie tak, maluj się tak, czesz się tak, bądź miła, bądź wredna, w ogóle to zgaduj jaka masz być, tylko trafiaj i absolutnie pod żadnym pozorem nie możesz mieć słabszych dni, ty – jego kobieta? Nigdy, nawet się nie waż, chcesz, żeby poczuł się nieswojo? Przecież nie o to w tej relacji chodzi, on ma być szczęśliwy, a że twoim kosztem to już inna sprawa