Podziel się tym artykułem
Oczekiwanie na wydarzenia ma specyficzny smak, jednak niekoniecznie taki sam w przypadku każdego z nich. Bo gdy czekasz na wydarzenie upragnione to wyczuwasz wokół ekscytację, pogrążasz się w niemym oczekiwaniu na coś wyjątkowego, nieprawdopodobnego… Gdy jednak czekasz na coś, co wydarzyć się powinno, ale niekoniecznie wiesz czy to nastąpi wyczuwasz posmak goryczy i czegoś na kształt coraz intensywniejszego zaniepokojenia, bez pewności, że to nastąpi.
Ona wyczekuje tego, co w codzienności się nie sprawdza, ale co wywołuje uśmiech… Wyczekuje zawrotnego tempa jak kiedyś, gdy nie zwracałeś uwagi na to, czy wypada, czy nie… Wyczekuje tanga, zmysłowego, stanowczego, wspólnego, tego, które kiedyś jej obiecałeś, a do tej pory nie poprosiłeś jej, by je z tobą zatańczyła… Wyczekuje odrobiny uniesienia, które już od dawna nie pojawia się w waszych czterech ścianach, a o którym tyle kiedyś mówiłeś… Wyczekuje ciebie takiego, jak kiedyś, pełnego magnetyzmu, chęci do zmian i ciągle próbującego… Wyczekuje mgiełki nadziei, że nie będziecie ciągle obok, że będzie bliżej, bo kiedyś byliście… Wyczekuje być może niemożliwego, ale z drugiej strony dlaczego ma pozbywać się złudzeń? Wyczekuje romantyzmu rozpierzchniętego na fali rzeczywistości, która rzuca wami wedle własnych zasad, bez wcześniejszego uzgodnienia ich z wami…
Wyczekuje, chociaż wie, że niekoniecznie dostanie to, co kołata jej się w głowie, niekoniecznie uda jej się spełnić te iluzoryczne marzenia o chwilowych uniesieniach jak we śnie, niekoniecznie doczeka się twojego gestu, który będzie coś znaczył, niekoniecznie uda jej się zaspokoić swój głód oczekiwania, bo nie wszystko zależy tylko od niej, wiele spoczywa w twoich dłoniach. Całe jej życie to oczekiwanie na coś lepszego, piękniejszego, bardziej ekspresyjnego, na coś co nie tyko uskrzydli jej zamiary, ale pobudzi serce do szybszego bicia, co popchnie w otchłań spełnionych obietnic.
W oczekiwaniu chodzi o jakąś moc sprawczą, o to by, coś się zmieniało, by działało, by się rozwijało, a nie o to by wiecznie czekać i by nic z tego nie wynikało. Im dłużej się czeka tym apetyt bardziej wzrasta, jednak po przekroczeniu pewnej linii, niestety zanika, bo czekanie, które nie ma końca powoduje, że stajemy się nijacy, apatyczni, nieobecni i odarci z chęci do czegokolwiek. Gdy kobieta czeka na drobny gest, na nowe rozdanie ma nadzieję na jak najlepsze karty, jednak życie, a nierzadko on zaskakuje ją i rzuca w jej kierunku wszystko to, co słabe i bezbarwne. Czy naprawdę o to chodzi, by zawsze czekać? By bez końca łudzić się, że coś się zmieni, że on porwie cię do tańca? Że sytuacja nabierze kolorów i tempa, bo ty tego bardzo chcesz? Przekonanie to nie ma mocnych podstaw, może dlatego, że często czekanie prowadzi donikąd. Jeśli nie zastosuje się taktyki zwanej sugestią, rozmową z użyciem argumentów wprost albo po prostu odejściem, bo wiara przygasa przy niekończącej się obietnicy bez spełniającej się przepowiedni to rozdanie, którego jesteście częścią nigdy się nie zmieni.